To idzie młodość! O pozytywnych zmianach na lokalnym podwórku słów kilka
| 2010-08-23 19:27:05 | autor: MSz | źródło: własne / Foto: wlodawianka.prv.pl | « poprzedni news | następny news » |
O tym, że niektóre piłkarskie pojęcia są zupełnie inaczej rozumiane w Polsce i na zachodzie Europy, nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Jest to zupełnie oczywiste, ponieważ chyba nikt rozsądny nie zakłada, że ogromna różnica poziomów pomiędzy naszymi rodzimymi ligami i np. ich angielskimi czy hiszpańskimi odpowiednikami wynika li tylko z różnicy pod względem finansowym. Otóż nie. Pieniądze są, rzecz jasna, niezwykle istotnym czynnikiem, decydującym o sile rozgrywek w krajach futbolowych potentatów, lecz przecież nie one stanowią podstawę tamtejszego piłkarstwa. Finanse nabierają absolutnie pierwszorzędnego znaczenia dopiero na najwyższych szczeblach rozgrywkowych, np. w ekstraklasie i na jej zapleczu.
Co dzieje się natomiast w piłce młodzieżowej? Skąd biorą się zawodnicy, którzy w wieku kilkunastu lat dołączani są do kadr czołowych zespołów w swoich krajach? Tacy gracze stanowią oczywiście "produkt" znakomitego systemu szkolenia, ale czy tylko i wyłącznie? Naszym zdaniem nie. Na pewnym etapie decydującą rolę musi odegrać konkretna decyzja konkretnego człowieka - trenera. Tylko od jego odwagi zależy często, czy futbolowy świat będzie miał szansę usłyszeć o danym piłkarzu. Bojan Krkić w Barcelonie, Xisco Nadal w Villareal czy Vincent Kompany w Anderlechcie Bruksela mieli to szczęście i w wieku siedemnastu lat udanie zadebiutowali na najwyższym szczeblu ligowym.
W przeciwieństwie do wielu ich rówieśników z całego świata, niekoniecznie mniej utalentowanych.
Dlaczego jednak o tym w ogóle piszemy? Ano dlatego, że żyjemy w kraju, w którym bardzo często można przeczytać w prasie, iż zawodnik 24-letni lub 25-letni wciąż "dobrze rokuje na przyszłość", "świetnie się zapowiada" czy "jest uzdolniony". Ponadto nad Wisłą istnieje np. wymóg przebywania na boisku trzech "młodzieżowców" przez 90 minut meczu trzeciej ligi, przy czym w drugiej i czwartej lidze takich piłkarzy potrzeba tylko dwóch. Równie dobrze można by rzucić kostką i ustalić kilka innych kombinacji - ot sztuka dla sztuki. I wcale nie byłoby to mniej logiczne np. od niedawnych prób określenia wieku "młodzieżowca" przez PZPN. Pomysł z ubiegłego roku (na szczęście już zmieniony) to, uwaga, 23 lata. Jak widać, ryba psuje się od głowy, a zachodnia Europa spogląda nieco z ukosa i dziwnym trafem jeszcze bardziej nam ucieka. Ze śmiechem.
W związku z powyższym, kierujemy nasze szczere słowa uznania w stronę trenerów, którzy nie boją się iść pod prąd i śmiało stawiają na młodzież. Jak się okazuje, w naszym regionie wcale nie brakuje takich szkoleniowców, a ich wybory najczęściej okazują się trafne. Znakomitym przykładem jest w tej mierze Włodawianka, prowadzona aktualnie przez Marka Droba. W ostatnim spotkaniu z BKS Unią Bełżyce w ataku drużyny z Włodawy wystąpił... zaledwie 16-letni Rafał Musz (na zdjęciu). Wiele osób odsądziłoby zapewne trenera od czci i wiary za tę decyzję, ale nastoletni atakujący pokazał się z bardzo dobrej strony i zdobył gola. Do siatki rywala trafił również 17-letni Mateusz Puła z Orląt Radzyń Podlaski, który zachował się niczym rutyniarz w meczu ze Stalą Kraśnik i dał swojej drużynie prowadzenie.
W wyjściowym składzie Startu Krasnystaw pojawiło się natomiast aż sześciu piłkarzy urodzonych w roku 1990 lub młodszych. Przypomnijmy przy tym, że na szczeblu czwartej ligi wystarczyłoby ich zaledwie dwóch.
Tego rodzaju przykłady stanowią zaledwie pozytywne symptomy czegoś, co w innych krajach od dawna jest normą.
I właśnie z tego względu tym bardziej zasługują na uznanie.
Komentarze
| xxx | 2010-08-24 12:10:36 |
|---|---|
| Włodawianka ma jeszcze 2 zawodników 16 latków którzy na pewno pokażą się w tym sezonie w IV lidze - Budzyński, Smolik | |
do góry strony | powrót














