Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Lubelski Wortal Piłkarski
lubgol.pl powiadom znajomego mapa strony RSS A A A Dziś jest Wtorek 26 Listopad 2024
wyniki na żywo zgłoś newsa

Nawigacja

Rozgrywki

Partnerzy

Lubgol - portal piłkarski

Wyszukiwarka

Newsletter

Aktualny sezon

Sezon 2014/2015

Historia Ariela Borysiuka część II

2010-12-13 20:58:08 | autor: PP | źródło: Wspólnota Bialska « poprzedni news | następny news »


W światku piłkarskim Biała Podlaska kojarzona jest przez pryzmat Ariela Borysiuka. Piłkarz Legii Warszawa swoimi występami w meczach klubowych został zauważony przez trenera reprezentacji Franciszka Smudę. W piątek zagrał ponad godzinę przeciwko Bośni i Hercegowinie. Dziś kolejne wspomnienia z czasów gry w UKS TOP-54.

Jeszcze trzy i pół roku temu biegał po boiskach Lubelszczyzny. Dał się poznać jako znakomity zawodnik ofensywny w UKS TOP-54 Biała Podlaska. Bardzo szybko, bo wieku 15 lat został powołany do reprezentacji Polski w kategorii U-16. - Na meczach takich drużyn bardzo często pojawiają się "szperacze talentów" z najlepszych klubów w całej Polsce. Arielowi wystarczyły trzy spotkania, gdy pojawiły się pierwsze zapytania - mówił Krzysztof Krucewicz, pierwszy trener Borysiuka. Traf chciał, że najszybsi i najkonkretniejsi byli przedstawiciele Legii Warszawa.

Przed przenosinami do Ekstraklasy, opiekę nad Borysiukiem w czasach jego gry w klubie w okresie nauki w gimnazjum przejął Dariusz Banaszuk. - Od 2004 roku do momentu przejścia do Legii miałem możliwość prowadzenia Ariela. Piłkarz poczynił duże postępy. Nasz plan pracy uwzględniał dojście do kadry reprezentacji Polski. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, udało się. Chcieliśmy, żeby zauważył go klub, który będzie miał z niego pociechę w przyszłości. Na polskie warunki był graczem dobrze wyszkolonym technicznie, kreatywnym, a w dodatku skutecznym i zawziętym, grającym na pograniczu faulu. Zespół opierał się na jego postawie. Nie byłem dla niego niańką. Nie było mowy o głaskaniu, chuchaniu i dmuchaniu na Ariela. Gdy trzeba było, były ostre słowa. Jeśli grał poniżej oczekiwań, nie obyło się bez bury. Nie brało sie to z braku umiejętności, lecz wkradały się momenty dekoncentracji. Pamiętam, jak zagrał słabszy mecz. Ostra rozmowa poskutkowała i w następnym spotkaniu strzelił trzy gole, a my wygraliśmy 4:1 z bardzo silnym Górnikiem Łęczna - wspominał Dariusz Banaszuk, ówczesny szkoleniowiec Borysiuka.

Więcej przeczytać można we Wspólnocie Bialskiej




do góry strony | powrót
Lubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarski