Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Lubelski Wortal Piłkarski
lubgol.pl powiadom znajomego mapa strony RSS A A A Dziś jest Sobota 23 Listopad 2024
wyniki na żywo zgłoś newsa

Nawigacja

Rozgrywki

Partnerzy

Lubgol - portal piłkarski

Wyszukiwarka

Newsletter

Aktualny sezon

Sezon 2014/2015

Z kibicami tak jest zawsze - rozmawiamy ze Zbigniewem Grzesiakiem

2011-10-20 13:12:53 | autor: KD | źródło: własne / fot. Bogusław Szczurek (orleta-spomlek.pl) « poprzedni news | następny news »




Były trener Lublinianki Lublin, który przepracował w tym klubie czternaście lat od kilkunastu tygodni prowadzi trzecioligowe Orlęta Radzyń Podlaski. Czy siedemnaście punktów to dobry wynik? Czy Jurij Mychalczuk jest lekiem na całe zło? Co się dzieje z Pawłem Pliszką i młodymi wychowankami radzyńskiego klubu? Ile punktów po rundzie jesiennej będzie sukcesem? Jaki jest stosunek trenera do zadziwiającego wyniku Lublinianki-Wieniawy? Na nasze pytania odpowiada Zbigniew Grzesiak.



Siedemnaście punktów w jedenastu meczach to dobry wynik ?


- Myślę, że nie jest zły, ale jest też spory niedosyt. Mogliśmy mieć troszeczkę wiecej punktów. W ośmiu, dziewięciu meczach graliśmy bardzo dobrą piłkę, a brakowało nam skuteczności. Z drugiej strony jesteśmy blisko czołówki, liga jest niezwykle wyrównana i jak widać, ostatnia drużyna może pokonać lidera.

Ale przy czternastu strzelonych golach połowa to dzieło Jurija Mychalczuka. Czy  nie jest tak, że na nim spoczywa cały ciężar gry ofensywnej? Jak Mychalczuk gra słabiej to cały zespół gra słabiej.


- Na pewno jest to bardzo ważny zawodnik. Sporo bramek strzelił, chociaż akurat w ostanim meczu nie trafił. Jurij jest wszechstronnym zawodnikiem i oprócz tego, że strzela gole to ma jeszcze sporo asyst. Tak sie ułożyła sytuacja, że nie mamy drugiego takiego napastnika. Jurij cały czas daje sobie radę, a przecież w kazdym kolejnym meczu gra mu się coraz trudniej. Mimo wszystko on ciągle asystuje i strzela. Nie przesadzałbym tylko z tym, że od niego zależy gra całego zespołu. Nawet jak trafia do siatki to ktoś mu musi piłkę dograć.


W poprzednich sezonach powszechnie uważano, że najsłabszym ogniwem radzynian jest defensywa, oczywiście z wyjątkiem Krzysztofa Stężały, bo on prezentował wysoki poziom. Czy w obecnym sezonie coś się zmieniło?


- Obrona nie jest najsłabsza. Uważam, że wszystkie formacje są dość wyrównane i jest w nich większy lub mniejszy potencjał. Straciliśmy jedenaście bramek, jedną na mecz, ale to też nie zawsze jest wina defensywy. Czasami ktoś ma gorszy dzień, a dzisiejsza piłka jest taka, że atakuje i broni cała drużyna. Teraz wraca do gry wychowanek Orląt Adrian Zarzecki, jest Wiktor Borowicki.


A co z Pawłem Pliszką? Człowiek który zdobywał gole seriami teraz już tak nie błyszczy, nie gra też zbyt często na swojej pozycji.

- To nie tak, Paweł występuje jako ofensywny zawodnik, albo pomocnik albo napastnik. Inna jest natomiast skala trudności, trzecia a czwarta liga to spora różnica. Zespoły są bardziej wyrównane, a i wielu trenerów wie na co stać Pawła. Jemu gra się trochę ciężej niż w ubiegłym sezonie, a teraz na dodatek ma jeszcze kontuzję i od dwóch tygodni nie występuje.




Trener Adam Mażysz rozmawia z trenerem Grzesiakiem (po prawej) po meczu Orlęta-Siarka (fot.orleta-spomlek.pl)

Wzmocnienia są potrzebne w przerwie zimowej? Mówi się o koledze do ataku dla Mychalczuka.


- Na pewno będą. Nie jakieś wielkie roszady, ale będą. Potrzebny jest drugi napastnik, o innej charakterystyce niz Jurij i to jest sprawa priorytetowa. Mychalczuk to bardzo ruchliwy zawodnik, ale bez warunków fizycznych. Brakuje nam napastnika, bo mamy dobrych skrzydłowych i to by poprawiło nasz dorobek strzelecki. Muszę też powiedzieć, że większość zawodników z obecnej kadry zdaje egzamin. Mają gorsze czy lepsze mecze, nie wszyscy grają bardzo równo jak choćby Rafał Borysiuk, ale nie bedzie wielu zmian.

A co z młodymi? Puła, Czarnecki, Zmorzynski? Oni nie rozwijają się tak jak wydawało się choćby rok temu.


- Puła i Zmorzyński dostaja szanse. Może nie jakoś przesadnie dużo, ale dostają. Im nie jest łatwo w 3 lidze. Zmorzyński i Czarnecki nie mają zbyt dobrych warunków fizycznych i to widać. Dla Mateusza Puły też przeskok jest bardzo duży, a w trzeciej lidze, inaczej niż w czwartej rok temu, nie zawsze się atakuje. Trzeba też pracować w defensywie. Mateusz gra, raz dłużej, raz krócej, wychodził też w pierwszym składzie. To według mnie bardzo ciekawy zawodnik.


Jaki wynik będzie dla Pana satysfakcjonujący na koniec rundy? kalendarz nie jest przesadnie trudny, dwa teoretycznie łatwe mecze u siebie i dwa trudniejsze na wyjazdach.


- Nie ma znaczenia czy gramy z Zaczerniem czy kimś innym. Ze Strumykiem graliśmy i mówiono, że niemożliwe by tam nie wygrać. A teraz ? Strumyk ma piętnaście punktów. W zespole z Zaczernia też nikt się nie położy. Ja zakładałem sobie bycie w górnej połowie tabeli, każde miejsce powyżej ósmego jest dobre. Trzeba zdobyć więcej niż 50% możliwych do zdobycia punktów.

Czy z perspektywy minionych kilkunastu tygodni nie żałuje Pan podjęcia pracy w Orlętach? Nie wszyscy kibice byli i chyba jeszcze są Panu przychylni.


- Z kibicami tak jest zawsze, nie ma trenera na świecie który ma 100% poparcia. Są też kibice, którzy negują wszystko i wszystkich. Ja poddaję się weryfikacji i będę pracował w Radzyniu dopóki jest chęć współpracy ze strony Zarządu. Powtórzę, na jedenaście meczów, osiem-dziewięć to były dobre mecze w naszym wykonaniu. Na wszystkie rzeczy na boisku trener też nie ma do końca wpływu. Jak zawodnik z metra do bramki nie trafi to co ja mogę na to poradzić? Podjęcia pracy nie żałuję, baza szkoleniowa jest dobrze zorganizowana, są warunki do trenowania i funkcjonowania. Niektórzy jednak uważają Orlęta za klub w pełni profesjonalny i mówią, że w Radzyniu mają wszystko i obracają niebotycznymi pieniędzmi. My też zmagamy się z codziennymi trudnościami. Nawet dziś zadzwonił do mnie jeden z zawodników z prośbą o zwolnienie z treningu,bo jest przemęczony po pracy.


Lublinianka-Wieniawa, brzydko mówiąc, "leje" wszystkich, skąd wg Pana ta metamorfoza? Nie żałuje Pan z kolei, że nie jest Pan częścią tej drużyny?


- Niczego nie żałuję, pracowalem w Lubliniance w trudnych warunkach 14 lat. Mowiłem, że wystarczy mała stabilizacja w sensie organizacyjnm i to by przyniosło efekt. Nie mam jednak ogromnego sentymentu i nie patrzę na wyniki z zazdrością. Dla mnie Lublinianka była jedna. Inna sprawa, że to nie jest do końca "normalna liga" jeśli wyniki 10-0 czy 12-1 są na porządku dziennym. Poziom zespołów jest bardzo różny. Ja kibicuję chłopakom, którzy w tym zespole grają, bo z nimi pracowałem. Kibicuję im i cieszę się, że trzecia liga na Wieniawie jest bardzo realna, sam koncentruje się za to na pracy w Radzyniu.



Tagi: III liga lub.-podkarp.;  Orlęta Radzyń Podlaski;


do góry strony | powrót
Lubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarski