Trzecioligowa Chełmianka zagrała tym razem z wiceliderem lubelskiej IV ligi Orlętami Łuków. Niestety, po raz kolejny dał się zauważyć brak treningów na boisku. „Orliki bły przez cały czas pokryte śniegiem a teraz stały na nich kałuże wody. My już swoje wybiegaliśmy. Teraz czas na zajęcia typowo piłkarskie, na boisku. Tylko gdzie je przeprowadzać?” - zastanawia się szkoleniowiec Chełmianki. W pierwszej połowie meczu gra była chaotyczna a na ataki Chełmianki Orlęta odpowiadały groźnymi kontrami. Tak padła bramka dla Orląt. „Kiedy wszyscy zapędzili się do przodu, a obrońca po strzale Gregorowicza wybił piłkę prawie z linii bramkowej, przechwycili ją rywale, ich zawodnik znalazł się w pozycji sam na sam i ją wykorzystał. Nie możemy tak grać. Zabrakło asekuracji” - komentuje trener Chełmianki.

W drugiej połowie jednak Chełmianka wypracowała sobie przynajmniej 5 sytuacji, z których powinny paść bramki. Trzykrotnie miał przed sobą tylko bramkarza Orląt Jarosław Wyroślak. W podobnej sytuacji nie zdobył bramki Łukasz Korszla a Kazimierz Bala trafił w poprzeczkę. Skończyło się na wyniku remisowym a jedynego gola dla Chełmianki zdobył Marcin Gregorowicz.

Chełmianka Chełm 1:1 Orlęta Łuków

Bramki: Gregorowicz 62 - Botwina 39

Chełmianka (skład wyjściowy): Porzyc - Siatka, Dyczko, Krzyżak, Tywoniuk - Słomka, Wieczorek, Kasperek, Gregorowicz - Fajman, Wyroślak.