Złe miłego początki - to powiedzenie jak ulał pasuje do aktualnej sytuacji Włodawianki Włodawa. Jeszcze kilka tygodni temu drużyna była praktycznie w rozsypce, były problemy z wynajmem hali do treningów, kilku zawodników szukało nowych klubów. Teraz trudno mówić o tragedii.

- Tak jak mówiłem wcześniej. My się pozbieramy, ale potrzebowaliśmy trochę czasu - opisuje trener Marek Drob. - Mam teraz grupę około dwudziestu zawodników, którzy trenują. Dochodzą jeszcze juniorzy. Opuścił nas po rundzie jesiennej tylko Serhij Borys - dodaje. W klubie zostają Marcin Chaciówka, trenujący wcześniej z Tomasovią oraz Arkadiusz Staszczak sprawdzany m.in. w Motorze Lublin i Orlętach Radzyń Podlaski. Do drużyny dołączą na zasadzie wypożyczeń Michał Budzyński oraz Tomasz Borys. Ten pierwszy po pobycie w Białymstoku wrócił do rodzinnej Włodawy i kontynuuje tu naukę, drugi przenosi się z trzecioligowej Chełmianki. - Transfery są już ustalone między zarządami. Pozostaje kwestia podpisów, ale to prawdopodobnie jeszcze dziś zostanie załatwione - deklaruje szkoleniowiec.

Nie jest tajemnicą fakt, że Włodawianka będzie grać o utrzymanie. Ile punktów trzeba zdobyć wiosną aby nie martwić się o ligowy byt? - W ubiegłym roku niewiele punktów było potrzebnych. Jeden zespół się wycofał, a Lublinianka połączyła się z Wieniawą. W tym roku będzie pewnie inaczej. Zespoły z dolnych rejonów tabeli będą walczyć i może być różnie, ale my będziemy w każdym meczu grali o punkty i myślę, że czterdzieści a być może mniej da spokojne utrzymanie - kończy trener.