Łukasz Turzyniecki: Legia to spełnienie marzeń
2012-12-24 21:51:57 | autor: Karol Głuszek | źródło: własne/ fot. legia.com, legionisci.com | « poprzedni news | następny news » |
To jeden z przedstawicieli młodych i zdolnych zawodników z naszego regionu, urodzonych w roku 1994, który po ukończeniu gimnazjum przystał na propozycję Legii i wyjechał z Krasnegostawu do Warszawy. O transferze do „Wojskowych”, akademii stołecznego klubu, grze w Młodej Ekstraklasie, a także o planach i nadziejach związanych z nowym rokiem. Łukasz Turzyniecki w rozmowie z wortalem LubGol.pl.
Rocznik 1994 był w Krasnymstawie naprawdę bardzo utalentowany. Swego czasu zaliczaliście się do jednych z najlepszych ekip w województwie. Wydawało się, że z tej grupy wyłowi się kilka perełek, które będą mogły osiągnąć sukces w futbolu. Niestety, wasze losy potoczyły się różnie. Jedynie ty i Sebastian Kowiński rozwijacie się tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Jak myślisz – dlaczego wam się udaje, a innym nie wyszło?
- W naszym zespole było kilku chłopaków, którzy naprawdę dobrze rokowali na przyszłość. Ogromna w tym zasługa trenerów Jedynki, w szczególności pana Marka Kwietnia, który swoją pasją i poświęceniem potrafił zachęcić nas do treningów. Ukształtował nas nie tylko jako adeptów piłki, ale także jako ludzi. Myślę ze bez niego z pewnością nie było by mnie w miejscu, w którym jestem teraz. Jestem mu bardzo wdzięczny. Innym nie wyszło pewnie dlatego, że traktowali piłkę bardziej jako hobby i sposób na aktywne spędzanie czasu i z biegiem lat przestało ich to po prostu bawić.
Z drugiej strony, ty oraz Sebastian byliście absolutnie najlepsi w swoim roczniku. Regularnie graliście w kadrze województwa lubelskiego, więc nie ma w tym przypadku, że to akurat wy wypływacie na głębokie wody.
- Kadra województwa jest najlepszym sposobem na wypromowanie się i pokazanie swoich umiejętności. Poprzez dobra grę można trafić do notesów wielu skautów, a nawet reprezentacji Polski. Myślę, że byliśmy najbardziej zdeterminowani do rozwoju i to spowodowało, iż możemy trenować w takich klubach jak Legia czy Widzew. Dzięki zaufaniu trenera Marka Wawera, a także atmosferze panującej w kadrze, osiągaliśmy dość dobre wyniki. Z tamtej drużyny wielu zawodników puka do drzwi dużej piłki.
Twoim zdaniem – jesteś przykładem czystego talentu, czy na grę i pozycję w Legii musiałeś przede wszystkim pracować?
- Nie uważam siebie za wielki talent. Wielu chłopaków rokowało jeszcze lepiej, ale brakowało im motywacji. Ja miałem szczęście, ponieważ od najmłodszych lat rodzice wozili mnie na treningi i byli oparciem w trudnych chwilach. Dzięki ich poświeceniu miałem zapewnione wszelkie warunki do rozwoju. W głównej mierze, to właśnie oni przyczynili się do tego, że piłka staje się powoli moją pracą. Bywało tak, iż prosto z treningu piłkarskiego jechałem na basen, oczywiście z rodzicami. W moim przypadku wsparcie rodziców i determinacja przyczyniły się do sukcesu.
Kiedy zaczęła interesować się tobą Legia? Jak przebiegał proces twojego transferu? W przypadku innego gracza z Lubelszczyzny, Ariela Borysiuka, do Białej Podlaskiej przyjeżdżał sam Marek Jóźwiak.
- Pierwsze sygnały od Legii otrzymałem w pierwszej gimnazjum. Po meczu kadry województwa lubelskiego z reprezentacją Mazowsza, zadzwonił do mnie trener Sowiński z zapytaniem o przyjazd na testy. Pojechałem i wypadły one pozytywnie. Nie zdecydowałem się wtedy na transfer, który nastąpił dopiero po ukończeniu gimnazjum. Wtedy ponownie zawitałem przy Łazienkowskiej i byłem zdecydowany by tu zostać. Z perspektywy czasu wiem, że był to najlepszy wybór i cieszę się, iż tu jestem.
Chyba długo nie zastanawiałeś się nad przejściem do Legii? Wyjazd z prowincjonalnego Krasnegostawu do wielkomiejskiej Warszawy był krokiem w nadprzestrzeń?
- Propozycja gry w Legii była spełnieniem marzeń. Zastałem tu świetne warunki do dalszego rozwoju, wykwalifikowanych trenerów. Na początku wszystko wydawało się nowe i obce, ale zostałem tutaj naprawdę dobrze przyjęty.
Jak wyglądały początki w Warszawie? Byłeś młody, o wyjściach do klubu nie było jeszcze raczej mowy, ale wiadomo, że to miasto zgubiło już niejednego młodego chłopaka. Mieszkasz w bursie, czy klub wynajmuje mieszkanie?
- Wszyscy zawodnicy przed ukończeniem edukacji w liceum mieszkają w bursie. Zajmujemy całe piętro. Atmosfera jest naprawdę fajna. Opiekują się nami trenerzy, o większych wyskokach nie może być zatem mowy. Poza tym, każdy wie, że droga stąd prowadzi już tylko w dół, więc żadnych wybryków nie było.
Przy Łazienkowskiej dostrzegłeś różnicę pod każdym względem? Kontrast między treningami w Jedynce a Legii jest chyba ogromny?
- Przede wszystkim inne jest tutaj podejście. Każdy wie, że na jego miejsce jest wielu innych chętnych i nie ma mowy o odpuszczaniu. W akademii pracują świetni trenerzy, którzy wykonują bardzo dobrą robotę. Mamy wszystko, czego potrzeba, by się rozwijać i realizować marzenia. Pozostaje jedynie pracować.
Opowiedz nieco o samej Akademii. Wolski, Żyro, Furman tylko i wyłącznie chwalą sobie szkółkę. Jak wygląda twój dzień w Warszawie i czy prawdą jest, że macie specjalne zajęcia z psychologami oraz ludźmi od mediów?
- Każdy dzień w akademii wygląda podobnie. Treningi odbywają się w zależności od rocznika - rano bądź po południu. Po zajęciach autobus wiezie wszystkich do szkoły, następnie wracamy do bursy. Nie zostaje wiele czasu na inne rozrywki,. Każdy indywidualnie spędza czas. Ponadto raz w tygodniu odbywają się zajęcia z psychologami, którzy przygotowują zawodników do mentalnych obciążeń związanych z grą w piłkę. Nie jest to przypadkiem, że coraz więcej wychowanków puka do drzwi pierwszej drużyny. Najlepszymi przykładami są Dominik Furman, Daniel Łukasik, czy Rafał Wolski, którzy zadebiutowali nawet w reprezentacji. W kolejce czekają następni.
Dobrymi występami w Akademii dostałeś szansę w Młodej Legii. Początkowo wyglądało to obiecująco, później straciłeś miejsce nawet w meczowej osiemnastce. Konkurencja jest spora, czy brakuje mimo wszystko jeszcze nieco doświadczenia lub umiejętności?
- Rzeczywiście, początki były bardzo obiecujące. Niestety z biegiem czasu grałem coraz mniej. Na pewno wpływ na to miało zejście najstarszych chłopaków. którzy mieli mieć miejsce w pierwszym zespole, jednak w efekcie zostali w ME. Nie chcę jednak tym tłumaczyć faktu, że nie grałem tyle, ile oczekiwałem. Na pewno pozostaje sporo mankamentów, które należy u mnie poprawić. Chce solidnie przepracować okres przygotowawczy i przekonać trenerów, aby na mnie postawili.
Wydaje się, że zimą może nadejść twój czas i mamy nadzieję, że zaczniesz pukać do pierwszego składu Młodej Legii. Głośno mówi się o odejściu kilku graczy, a trener Banasik chce dawać szansę wychowankom.
- Najstarsi zawodnicy trafią do pierwszej drużyny, bądź odejdą na wypożyczenia. Zwiększy to szanse na grę, jednak nikt nie da mi miejsca w jedenastce za darmo.
Twój kolega z drużyny, Kamil Rozmus, uważany był za większy talent od ciebie. Niemniej jak dotąd poczynasz sobie w Legii śmielej od niego.
- Razem z Kamilem dziele pokój w internacie, przyjaźnimy się. Tak się złożyło, że to akurat ja szybciej trafiłem do „młodej”, ale „Rosół” też ociera się o skład. Okres przygotowawczy zaczyna z nami, więc na pewno będzie miał szanse, którą z pewnością wykorzysta, bo jest bardzo dobrym zawodnikiem.
Zbliża się koniec 2012 roku. Jakie było dla ciebie minione dwanaście miesięcy?
- Rok 2012 był dla mnie bardzo szczęśliwy. Zimą pierwszy raz miałem okazję trenować z zespołem trenera Banasika, jednak na stałe dołączyłem do kadry dopiero w lecie. Zdobyłem swoja pierwsza bramkę w barwach Młodej Legii z Motorem Lublin, następnie zadebiutowałem w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Miałem przyjemność pojechać na sparing z pierwsza drużyną i spędzone czterdzieści pięć minut w tym meczu, było niesamowitym przeżyciem i zarazem wielką motywacją do dalszej pracy. Rok ten był naprawdę udany.
Życzenia na nowy rok? Regularna gra w Młodej Ekstraklasie, po czym awans do pierwszego zespołu?
- Na pewno chciałbym na stałe zadomowić się w pierwszej jedenastce. Na razie nie wybiegam w daleką przyszłość. Chciałbym udowodnić swoją przydatność przede wszystkim w Młodej Legii, jednak awans do pierwszego zespołu jest dla mnie celem nadrzędnym, do którego kroczę. Zdaje sobie sprawę, ile jeszcze pracy muszę wykonać, żeby grać w dorosłej Legii.
Komentarze
k | 2012-12-27 20:09:10 |
---|---|
Koszmarna kontuzja jakiej nabawił się Kowiński na pewno spowolniła jego awans.Rok bez treningu w przypadku bramkarza to cofanie się.Ale jak czyta się to już zaczyna łapać w MESA | |
Miś Bareja | 2012-12-27 19:46:50 |
Najbardziej "oczytana" była Monika ;) Miała fajny bi.st. "Prawie najbardziej oczytany chłopak" hahahaaha | |
Ryba | 2012-12-27 19:30:39 |
daleka droga przed nim. W "L" takich dużo. Boniek zlikwiduje ME i skończy się granie dla nikogo pod publiczkę. | |
Marek Jóźwiak | 2012-12-27 11:23:19 |
Nie przeżywajcie tak tego małolata, bo jeszcze nic nie osiagnął. Było już wielu chłopaków z regionu w Legii i wracali z podkulonym ogonem. Tam takich jest na pęczki. | |
Charles Bukowski | 2012-12-26 20:25:43 |
Prawie najbardziej oczytany chłopak w Legii, może coś z niego wyrosnąć. | |
Jedynka | 2012-12-26 11:01:22 |
Turzyk my wierzymy, poradzisz sobie! | |
(L)ublin | 2012-12-26 00:36:40 |
Brawo Turzyn ;) | |
lineker | 2012-12-25 20:05:36 |
(L) przestań że CAŁA posłuchaj piosenki jak grała LECH-LEGIA w http://www.youtube.com/watch?v=wuMzx3WIZd4 z LEGII wszyscy ,,LEJĄ'' boki | |
(L) | 2012-12-25 09:18:05 |
Cała Lubelszczyzna za (L)egia stoi ;)) |
do góry strony | powrót