Marcin Flis: Chcę się pokazać w dorosłej piłce
2013-02-12 10:24:42 | autor: Piotr Podleśny | źródło: własne | foto: legia.com | « poprzedni news | następny news » |
Marcin Flis to jeden z lubelskich zawodników występujących w GKS Bełchatów. Wychowanek Stoku Zakrzówek od lipca trenuje z pierwszym zespołem brunatnych.
W rozmowie z lubgol.pl opowiada o przebiegu swojej dotychczasowej karierze i planach na przyszłość.
Pamiętasz swój futbolowy start?
Wszystko zaczęło się w mojej mieścinie, w Zakrzówku. Byłem zawodnikiem juniorów Stoku i później przeniosłem się do Sygnału Lublin.
Skąd pomysł by przenieść się akurat do Sygnału?
Było tak, że Sygnał był wysoko w tabeli w moim roczniku. Wybierałem pomiędzy Lublinianką i Sygnałem. W zespole rozwinąłem się piłkarsko dzięki częstszym treningom. W Stoku trenowaliśmy 2 razy w tygodniu, a w Lublinie już 4 razy na tydzień.
W czasie gry w Sygnale byłeś często powoływany do kadry województwa LZPN.
W tamtym czasie często jeździłem na kadrę wojewódzką. W ostatnim roku gry w Lublinie wypatrzył mnie trener Marcin Dorna i pojawiły się powołania do reprezentacji Polski. To były fajne przeżycia i mogłem poznać wiele nowych osób.
Pamiętasz swoje pierwsze powołanie do reprezentacji?
To było chyba powołanie na Turniej Syrenki. Od razu w pierwszym meczu wyszedłem w pierwszej jedenastce. Coś fajnego usłyszeć hymn stojąc na płycie boiska. Aż ciarki przechodzą człowiekowi po plecach w takiej chwili.
Marcin Flis w kadrze Polski miał okazję współpracować z trenerem Macinem Dorną
/ foto: pzpn.pl
Dobrze wspominasz współpracę z trenerem Dorną?
Moim zdaniem jest to wielki profesjonalista. Podchodzi do wszystkiego z wielką charyzmą. Widać, że chce by każdy zawodnik rozwijał się prawidłowo. Nie liczą się indywidualne osiągnięcia, ale liczy się dobro drużyny. Naprawdę dużo czasu poświęca każdemu zawodnikowi.
Z Sygnału trafiłeś do chorzowskiego Ruchu.
Po Turnieju Syrenki otrzymałem zaproszenie na przyjazd do Ruchu na testy. Wiadomo, że jak się jest w mniejszym klubie to marzy się by wyłowił cię większy klub. Mi się udało.
W Chorzowie był już Przemysław Kanarek. Pomagał Ci w aklimatyzacji w nowym środowisku?
Wcześniej nie znałem Przemka, poznaliśmy się dopiero w Chorzowie. Pomagał mi i wprowadzał powoli do drużyny.
Przygoda ze śląskim klubem trwała pół roku. Co się stało, że tak szybko się skończyła?
Do Ruchu byłem wypożyczony na pół roku z możliwością transferu definitywnego. Kontrakt przewidywał przedłużenie go o kolejne dwa lata. Niestety kluby nie doszły do porozumienia i musiałem zostać w Lublinie.
W Sygnale jednak nie zagrałeś. Od razu przeniosłeś się do GKS Bełchatów.
W czasie negocjacji między klubami otrzymałem ofertę z Bełchatowa. Wykorzystałem okazję, że Ruch i Sygnał nie porozumiały się i trafiłem do Bełchatowa.
W tym sezonie w Młodej Ekstraklasie Flis zaliczył jedno trafienie / foto: slaskwroclaw.pl
To był dla ciebie kolejny pobyt z dala od domu.
Na pewno na początku było trochę ciężko. Byłem jednak po półrocznym pobycie na Śląsku i wiedziałem jak się żyje z dala od domu. Znałem paru chłopaków z kadry Polski i to na pewno pomogło mi w aklimatyzacji.
W Młodej Ekstraklasie grasz z nr 65. Ta liczba coś dla Ciebie oznacza?
W Bełchatowie jest taka specyfika, że młodsze grupy mają przypisane takie wyższe numery, od czterdziestego wzwyż. Ta liczba nie oznacza dla mnie niczego szczególnego. Zawsze chciałem grać z dwunastką, bo dla mnie jest szczęśliwą liczbą. Niestety nie mogłem tego tu zrobić.
Od lata 2012 roku trenujesz, a następnie zostajesz włączony do kadry pierwszego zespołu. To chyba potwierdzenie dobrej drogi do rozwoju?
Zgadza się. Fajnie, że mogę się teraz rozwijać. Trenerzy to chyba widzą skoro włączyli mnie do kadry. Wiadomo lepiej trenować z pierwszym zespołem, bo jest wyższy poziom i można doskonalić swoje umiejętności z lepszymi od siebie. Zdecydowanie lepiej można się przygotować do gry.
Współpracowałeś z trenerem Kieresiem, Złomańczukiem i Probierzem. Jak ocenisz warsztat tych szkoleniowców?
Charakterystyczny był na pewno trener Probierz. U niego klimat w szatni i sposób podejścia był wyjątkowy. Potrafił zarówno wyluzować drużynę jak i w odpowiednich momentach ją zmotywować. Teraz opiekuje się nami trener Kiereś, który ma trochę inną specyfikę pracy. Współpraca układa się jednak bardzo fajnie.
W Bełchatowie stworzyła się lubelska kolonia. Trzymacie się razem na boisku i poza nim?
Mieszkamy praktycznie wszyscy blisko siebie. Ja wspólnie mieszkam z Pawłem Ziębą. Wiadomo, że trzymamy się razem, ale nie ma ograniczenia, że są jakieś grupki. Wszyscy widujemy się często więc nie ma tak, że trzymamy się tylko "Lubelszczyzną".
Przed tobą runda wiosenna Ekstraklasy. Na co liczysz w drugiej części sezonu?
Na pewno chciałbym zadebiutować w Ekstraklasie. To tego dążę przede wszystkim. Chcę w końcu pokazać się w tej dorosłej piłce.
Z kim przyjdzie ci rywalizować o miejsce w zespole po zmianach w klubie?
Na mojej pozycji jest teraz Maciej Wilusz, który jest bardzo profesjonalnym zawodnikiem. Fajnie podglądać grę zawodnika, który grał w holenderskich klubach. Naprawdę wiele można się od niego nauczyć.
Piłkarskie marzenie Marcina Flisa?
Celuje w to, aby zagrzać dłuższe miejsce na boiskach Ekstraklasy i zadebiutować w dorosłej reprezentacji Polski. W przyszłości chciałbym także zagrać w lidze włoskiej, którą uważnie śledzę.
W rundzie wiosennej Flis chciałby zaliczyć debiut na boiskach Ekstraklasy / foto: legia.com
do góry strony | powrót