Tomasovia bez Ukraińców, ale nie bez walki w ostatnich meczach
2013-06-11 22:00:15 | autor: KK | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Jeszcze w minioną sobotę wydawało się, że sezon 2012/2013 dla Tomasovii Tomaszów Lubelski już się zakończył. W czwartek decyzją zarządu klubu, z funkcji trenera został odsunięty Bohdan Bławacki, a wraz z nim czterech zawodników zza wschodniej granicy. Spotkaniem z Izolatorem Boguchwała gracze TKS potwierdzili jednak, że broni nie złożyli i składać nie zamierzają.
- Nie skłamię, jeżeli przyznam, że to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Chłopaki zostawili na boisku w Boguchwale serducho, po końcowym gwizdku padli na murawę z wycieńczenia. Wiedziałem jednak, że nie zawiodą. Przed spotkaniem rozmawiałem z nimi, widziałem w ich oczach ogromną mobilizację. Byłem w niemal stu procentach przekonany, że tego meczu nie przegramy - skomentował prezes Tomasovii, Kazimierz Podhajny.
Trenera Bławackiego na ławce trenerskiej Tomasovii już nie zobaczymy. Zaczęło się od tego, że po meczu z Lublinianką-Wieniawą wraz ze swoimi rodakami przyjechał do Tomaszowa dopiero w środę późnym wieczorem. Zarząd chciał ukarać wszystkich finansowo za opuszczenie dni treningowych, jednak nawet jeszcze wtedy władze Tomasovii nie spodziewały się, jakie decyzje przyjdzie im podjąć już kilkanaście godzin później. W czwartek Bohdan Bławacki poinformował, że otrzymał propozycję z jednego z klubów ekstraklasy ukraińskiej. Chciał poprowadzić "niebiesko-białych" jeszcze w dwóch meczach: z Izolatorem i Podlasiem Biała Podlaska, a następnie rozwiązać kontrakt, który miał ważny do połowy 2014 roku. Reakcja władz tomaszowskiego klubu była zdecydowana.
- Gdy to usłyszałem, to wręcz zaniemówiłem. Jak można zrezygnować w decydującym momencie sezonu, gdy ważą się losy awansu? Co pomyślą sobie zawodnicy? Oni już jednak wiedzieli o tym, bo trener Bławacki po zremisowanym 0:0 meczu w Lublinie poinformował ich o swoich planach. Dla mnie takie zachowanie jest nie do pomyślenia - dodał prezes Podhajny.
- Nie skłamię, jeżeli przyznam, że to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Chłopaki zostawili na boisku w Boguchwale serducho, po końcowym gwizdku padli na murawę z wycieńczenia. Wiedziałem jednak, że nie zawiodą. Przed spotkaniem rozmawiałem z nimi, widziałem w ich oczach ogromną mobilizację. Byłem w niemal stu procentach przekonany, że tego meczu nie przegramy - skomentował prezes Tomasovii, Kazimierz Podhajny.
Trenera Bławackiego na ławce trenerskiej Tomasovii już nie zobaczymy. Zaczęło się od tego, że po meczu z Lublinianką-Wieniawą wraz ze swoimi rodakami przyjechał do Tomaszowa dopiero w środę późnym wieczorem. Zarząd chciał ukarać wszystkich finansowo za opuszczenie dni treningowych, jednak nawet jeszcze wtedy władze Tomasovii nie spodziewały się, jakie decyzje przyjdzie im podjąć już kilkanaście godzin później. W czwartek Bohdan Bławacki poinformował, że otrzymał propozycję z jednego z klubów ekstraklasy ukraińskiej. Chciał poprowadzić "niebiesko-białych" jeszcze w dwóch meczach: z Izolatorem i Podlasiem Biała Podlaska, a następnie rozwiązać kontrakt, który miał ważny do połowy 2014 roku. Reakcja władz tomaszowskiego klubu była zdecydowana.
- Gdy to usłyszałem, to wręcz zaniemówiłem. Jak można zrezygnować w decydującym momencie sezonu, gdy ważą się losy awansu? Co pomyślą sobie zawodnicy? Oni już jednak wiedzieli o tym, bo trener Bławacki po zremisowanym 0:0 meczu w Lublinie poinformował ich o swoich planach. Dla mnie takie zachowanie jest nie do pomyślenia - dodał prezes Podhajny.
Przygoda Pavlo Gordiejczuka (na zdjęciu) oraz trzech pozostałych ukraińskich zawodników z Tomasovią skończyła się szybciej, niż ktokolwiek mógł przewidzieć.
Do Boguchwały zespół pojechał bez trenera i czterech ukraińskich zawodników, a mimo to zagrał najlepsze zawody w sezonie. Paradoks? Niekoniecznie, patrząc na poczynania tych zawodników w tej rundzie. Jedynie do Ihora Paskiwa nie można było się przyczepić, grał na miarę swoich możliwości. Tymczasem Jurij Mychalczuk seryjnie marnował kolejne stuprocentowe sytuacje, Pavlo Gordiejczuk był cieniem piłkarza, który dzielił i rządził w zimowych sparingach, a Mychajło Sikorski częściej "człapał" na boisku, niż w pełni angażował się w grę. - Co do Sikorskiego to trener przyznał, że kompletnie się nie sprawdził i planowaliśmy zakończyć z nim współpracę. Skoro tak, to dlaczego Sikorski grał w meczu z Lublinianką? Coś tu się chyba nie trzyma kupy. Mieli być perełkami, a okazali się niewypałami - stwierdził Kazimierz Podhajny.
Już bez Bławackiego, Paskiwa, Mychalczuka, Gordiejczuka i Sikorskiego Tomasovia dokończy obecny sezon. Obowiązki byłego szkoleniowca m.in. Spartakusa Szarowola i Motoru Lublin przejął tymczasowo Ireneusz Baran, na co chętnie przystali sami zawodnicy tomaszowskiego klubu. - Nie ukrywam, że miałem nawet kilka telefonów z propozycjami na stanowisko trenera Tomasovii, ale zdecydowaliśmy się nie podejmować teraz takich kroków. Jest jeszcze na to trochę za wcześnie.
Piłkarze Tomasovii zapowiadają, że w ostatnich spotkaniach będą z całych sił walczyć o wygrane, po cichu licząc jednocześnie na potknięcia Stali Mielec i Izolatora. - Wydaje mi sie, że z trenerem Bławackim na ławce, trudno byłoby mówić o jakiejkolwiek motywacji. Zaufanie do niego zostało mocno nadszarpnięte już zimą, gdy prowadził rozmowy z ŁKS-em Łódź. Atmosfera w zespole była nieciekawa, ponadto dochodziły do nas różne głosy o sposobie "prowadzenia się" piłkarzy z Ukrainy. Teraz atmosfera się oczyściła, chłopaki aż palą się do gry. Chcą udowodnić, że Tomasovia nie złożyła jeszcze broni w walce o awans do II ligi. A my mamy zamiar ich w tym wspierać, o czym doskonale wiedzą - zakończył prezes Kazimierz Podhajny.
Najbliższe zebranie zarządu klubu zostało zaplanowane na jutro, tj. 12 czerwca. W związku z ostatnimi wydarzeniami, włodarze planują wydać specjalne oświadczenie.
Już bez Bławackiego, Paskiwa, Mychalczuka, Gordiejczuka i Sikorskiego Tomasovia dokończy obecny sezon. Obowiązki byłego szkoleniowca m.in. Spartakusa Szarowola i Motoru Lublin przejął tymczasowo Ireneusz Baran, na co chętnie przystali sami zawodnicy tomaszowskiego klubu. - Nie ukrywam, że miałem nawet kilka telefonów z propozycjami na stanowisko trenera Tomasovii, ale zdecydowaliśmy się nie podejmować teraz takich kroków. Jest jeszcze na to trochę za wcześnie.
Piłkarze Tomasovii zapowiadają, że w ostatnich spotkaniach będą z całych sił walczyć o wygrane, po cichu licząc jednocześnie na potknięcia Stali Mielec i Izolatora. - Wydaje mi sie, że z trenerem Bławackim na ławce, trudno byłoby mówić o jakiejkolwiek motywacji. Zaufanie do niego zostało mocno nadszarpnięte już zimą, gdy prowadził rozmowy z ŁKS-em Łódź. Atmosfera w zespole była nieciekawa, ponadto dochodziły do nas różne głosy o sposobie "prowadzenia się" piłkarzy z Ukrainy. Teraz atmosfera się oczyściła, chłopaki aż palą się do gry. Chcą udowodnić, że Tomasovia nie złożyła jeszcze broni w walce o awans do II ligi. A my mamy zamiar ich w tym wspierać, o czym doskonale wiedzą - zakończył prezes Kazimierz Podhajny.
Najbliższe zebranie zarządu klubu zostało zaplanowane na jutro, tj. 12 czerwca. W związku z ostatnimi wydarzeniami, włodarze planują wydać specjalne oświadczenie.
Komentarze
radar | 2013-06-11 23:02:54 |
---|---|
Blawacki został oficjalnie asystentem w Wołyniu Łuck. |
do góry strony | powrót