Dmitrij Jekimov: Walczyłem o uratowanie Podlasia
2013-12-29 22:22:06 | autor: PP | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Sześć lat trwała przygoda Dmitrija Jekimowa z Podlasiem Biała Podlaska. Pierwszego grudnia zarząd klubu podjął decyzję o zakończeniu współpracy z trenerem. Specjalnie dla Lubgol.pl o pracy w rundzie jesiennej opowiada były już szkoleniowiec bialskiego klubu.
W 2007 roku skończył mi się kontrakt w Dynamie Brześć. Długo czekałem na propozycję – opowiada Jekimov. – W końcu jeden z moich kolegów powiedział mi, że jedzie do Białej Podlaskiej. Zaproponował mi, żebym pojechał z nim, bo wiadomo w nowym miejscu we dwóch zawsze raźniej. Od początku atmosfera w zespole była bardzo dobra – dodaje Rosjanin. Jako zawodnik Dima grał do 2011r. - W rundzie jesiennej 2009 doznałem kontuzji kolana i dodatkowo źle postawiona została diagnoza. Pod koniec 2009r. dowiedziałem się ze miałem zerwane więzadła krzyżowe. Próbowałem odbudować formę i wrócić do gry, ale pewności co do pełni zdrowia już nie było. Moje obowiązki ograniczały się do bycia drugim bramkarzem i trenerem bramkarzy. Byłem alternatywą dla młodego Adama Wasiluka, aby nie poczuł się pewnie i przekazywałem mu swoje doświadczenie, które zdobyłem przez lata gry w piłkę – opowiada Jekimov.
Ostatnie pół roku nie było jednak kolorowe dla Rosjanina. W czerwcu współpracę z Podlasiem zakończył trener Gieworkian, a dodatkowo okazało się, że klub ma aż 400 tysięcy długu. – Członkowie klubu przyszli do całej drużyny i poinformowali, że klub jest zadłużony. Niestety nie umieli odpowiedzieć na pytanie skąd wzięło się takie zadłużenie. Dla mnie jako zawodnika i trenera ciężko uwierzyć, że ktoś będąc we władzach klubu nie wiedział o tych problemach. Wydaje mi się to niemożliwe – mówi z niedowierzaniem były golkiper Podlasia.
- W tym samym miesiącu odbyło się walne zebranie klubu. Zarząd postanowił podać się do dymisji, ale z powodów regulaminowych nie można było podjąć decyzji na pierwszym zebraniu. Dodatkowo odwołanie zarządu spowodowało by wejście do klubu zarządu komisarycznego, który zacząłby wprowadzać klub w etap likwidacyjny. Brak decyzji powodował, że nie wiadomo było co dalej czeka drużynę. – dodaje Jekimov. – W lipcu kiedy już przygotowania do ligi trwały miało odbyć się drugie zebranie. Na nim miały zostać podjęte ostateczne decyzje. Wspólnie z trenerem Ryszardem Więcerzewskim zebraliśmy drużynę i poinformowaliśmy jak wygląda obecnie sytuacja. Postanowiliśmy mówić sobie prawdę, bo nawet ta najgorsza była lepsza od kłamstwa. Wszyscy byliśmy świadomi, że likwidacja klubu spowoduje, że nie odzyskamy naszych zaległych pieniędzy, które nam się należą. A większość chłopaków straci szanse grania na poziomie trzeciej ligi. Przed drugim walnym zebraniem spotkaliśmy się w gronie pracowników klubu-Pani Katarzyna Pivoni (kierowniczka klubu), Pan Piotr Kalabun (osoba zajmujaca się obiekatami) i ja. W trakcie rozmowy okazało się, że żeby nie dać odejść zarządowi i utrzymać klub, na zebraniu musimy mieć większość głosów. A wtedy, obecna sytuacja wyglądała tak, ze członkami klubu z 26 zawodników jest tylko 2. Spotkałem się z kilkoma piłkarzami i po rozmowach postanowiliśmy wejść w struktury klubu. Pozwalało nam to na decydowanie o tym co nas czeka. Na zebraniu pod głosowanie został postawiony wniosek o odwołanie zarządu. Za odwołaniem było 7 osób, 3 się wstrzymały, a 14 opowiedziało się za pozostawieniem, w tym aż 8 osób udało się zebrać na krótko przed zebraniem. Wychodzi, na to, ze jeśli bym nie znalazł tych 8 osób, a oni nie zgodziliby się zostać członkami klubu, i głosować, to klubu w Białej Podlaskiej by nie było – kontynuuje trener.
Trener Jekimov podpowiada swojemu podopiecznemu Adamowi Wasilukowi / foto: archiwum Lubgol.pl
W trakcie rundy jesiennej musiałem udać się do Moskwy, aby przedłużyć swoją wizę. Wtedy dostałem sygnał od zawodników, że zarząd postanowił zakończyć ze mną współpracę. Miało to miejsce po meczu z Polonią Przemyśl. Zawodnicy wybrali się do zarządu i wstawili się za mną. Trener Więcerzewski wywalczył, byśmy wspólnie tworzyli duet trenerski. Po powrocie 15 września zostałem mianowany pierwszym szkoleniowcem zespołu. Za zespół odpowiadałem wspólnie z trenerem Ryśkiem. Na zarządzie rozbawiło mnie pytanie od pana Trantaua, który zapytał o to kto będzie odpowiadać za wyniki zespołu. Od razu powiedziałem, że ja ponoszę za to odpowiedzialność. Jednak to pytanie pokazało jak na piłce zna się pan Trantau. Ja jako trener myślałem, że członkom zarządu zależy na tym, aby drużyna utrzymała się w III lidze, i myślałem ze pierwsze pytanie będzie dotyczyło tego jak można pomoc drużynie, która miała po 9 meczach tylko 5 pkt i zajmowała przedostatnie miejsce. A Pana Trantaua interesowało tylko jedno, kto będzie odpowiedzialny za wynik. – kontynuuje Rosjanin.
- W październiku w Warszawie rozpocząłem kurs trenera UEFA B. Zajęcia dały mi dużo nowych informacji na temat prowadzenia zespołu i spowodowało, że drużyna była coraz lepiej przygotowana. Dobra współpraca z trenerem Więcierzewskim przekładała się na dobre zrozumienie z drużyną. Pod koniec jesieni dopadły zawodników choroby (przeziębienia, grypy), co spowodowało, że mimo i tak szczupłej kadry musieliśmy łatać braki tymi zawodnikami, którymi na dany mecz dysponowaliśmy. Po ostatnim meczu z Omegą, który wygraliśmy bo Pan Bóg docenił walkę chłopaków przez całą rundę nikt z zarządu nam nie podziękował za walkę w rundzie jesiennej, to nie było niespodzianka. Wszystkim nam było wiadomo, ze w klubie nie ma pieniędzy, ale żeby u członków zarządu brak było dobrych słów, to było bardzo dziwne - przecież takie gesty nic nie kosztują. – dodaje Jekimov.
- Dwudziestego szóstego listopada zostałem wezwany na zarząd klubu. Tam poinformowano mnie, że zostaję zwolniony z funkcji trenera Podlasia. Działacze powołali się na zapis z umowy, w którym zapisano, że można ją rozwiązać w każdej chwili. Jest jednak druga strona mojego odejścia z klubu – tajemniczo mówi były już trener trzecioligowca. – Za moim odejściem mocno optowali Pan Paszkowski i Pan Trantau, który w wywiadzie dla jednej z lokalnych gazet podał przyczyny mojego odejścia: szukanie sobie nowej pracy; namawianie do odejścia z klubu zawodników. To wszystko jednak nieprawda. Jeżeli od marca do grudnia otrzymałem zaledwie 1200 zł to zrozumiałe, że szukałem czegoś nowego, by móc pracować za godziwe pieniądze. A czy moralne jest to co obecnie robi zarząd namawiając do pracy jednego ze szkoleniowców, który ma ważną umowę ze swoim klubem? W moim kontrakcie, nie było żadnego paragrafu, który by nie zakazywał mi szukania nowego klubu lub nowej pracy. Członek zarządu piłkarskiego klubu powinien wiedzieć, że wszystkie sprawy, które dzieją się miedzy trenerem, a klubem powinny być zapisane w kontrakcie. I jeśli tego nie ma, członek zarządu nie ma prawa mi mówić co ja mogę robić – mówi „Dima”
Po ostatnim meczu powiedziałem zawodnikom, że jeżeli ktoś będzie miał możliwość jechania na jakiekolwiek testy to niech jedzie się rozwijać i walczyć o coś dla siebie, bo wszyscy wiemy jak nas traktowano w klubie. Bardzo trudno było zachęcić chłopaków do zostania w drużynie, kiedy na konferencji prasowej, po ostatnim meczu z Omega Stary Zamość, Pan Trantau w imieniu zarządu klubu powiedział, ze jeśli klub nie dostanie dotacji, ktorej miasto obiecalo, na przełomie lutego i marca, to zarząd zrezygnuje, zgasi światło i rozwiąże klub – dodaje trener.
Na koniec chciałbym podziękować chłopakom, za chęci do pracy w takich warunkach i w takiej sytuacji. Za serce, które oddawali na boisku, za cierpliwość i zaangażowanie. Chciałbym im życzyć dalszego rozwoju i postępu piłkarskiego, a także grania na wyższym poziomie. Pragnę podziękować także wszystkim kibicom za to, że do końca byli z drużyna i wspierali ją w trudnych chwilach – kończy były golkiper Podlasia.
Komentarze
bpa | 2014-01-13 19:23:40 |
---|---|
Dima trzymaj się !!!!Uważam że atmosferę wśród piłkarzy i kibiców potrafiłeś stworzyć dobrą.Dzięki,Szacunek i Pozdrawiam!!!! | |
Stefan | 2014-01-03 15:45:36 |
z imienia się podpisałem... a ty nazywasz się RR... dziwnie się nazywasz ! | |
RR | 2014-01-03 12:22:26 |
ty cwaniaczku -stefan- dlaczego nie podpiszesz się z imienia i nazwiska | |
Stefan | 2014-01-02 17:27:53 |
czego wykasowaliście nazwisko gościa o którym mówię ?!?!?!?!? | |
marian | 2014-01-02 11:27:56 |
Dima był dobrym trenerem podlasia. lepszych od gieworkiana idimy nie bylo od wieków... szkoda ze "swoi" rozwalaja klub od srodka... | |
Tomek | 2013-12-31 22:44:55 |
Dobry człowiek,próbował zrobić coś dla klubu ale nie znał realiów polskiego bagienka cały zarząd,powinien ponieść odpowiedzialność za swoje czyny w sumie w każdych strukturach piłkarskich jest tak samo ważny jest stołek a nie dobro klubu u nas jest podobnie. | |
kibic | 2013-12-31 07:22:13 |
Komornik do roboty natychmiast . panowie z zarządu kasa na stół-nawet prywatna , żeby piłkarze mieli klarowny i jasny temat i wiedzieli co mają dalej robić!!!Dalsze ładowanie się w bagno tego zarządu z trenerem RR zakończy się upadkiem klubu i degradacją do samego dołu !!!PS Panowie, władze może zdobyć każdy idiota- ale idiota nie wie co i jak robić aby tę władzę utrzymać i kontynuować dalej osiągając wymierne EFEKTY !!! Pozdrawiam tych co wiedzą i mogą to zrobić !!!PS. Panowie z zarządu-JUŻ CZAS MINĄ !!! | |
podlasiak | 2013-12-30 19:20:36 |
jaki zarzad taki klub, zenada....3maj sie dima | |
Stefan | 2013-12-30 17:40:15 |
takich "fachowców" jak ****** to gonić na cztery wiatry... Dima, trzymaj się !!!!! | |
ab71 | 2013-12-30 14:44:48 |
Ten klub to obraz nedzy i rozpaczy .Towarzystwo wzajemnej adoracji i szemrane sprawy. | |
cezar | 2013-12-30 13:07:44 |
Dobry tekst - wypowiedz. Wiecej takich materiałów. Przy normalnym prezesie i zarzadzie klubu taki Ekimov odnalazłby swoje miejsce. | |
2013-12-30 08:06:37 | |
****** nie chwaląc się nikomu to uczynił - prezes 55- lecia Podlasia !!! | |
xxxx | 2013-12-29 23:52:07 |
Jakim cudem przeciętny redaktorzyna może mieszać się w struktury klubu ?? czyżby miał odpalany procent który pcha w swój i tak duży brzuch?? nie mam pytań, klub walczył o 2 ligę miał mocny zespół jak i równie dobre rezerwy . Dima jako szkoleniowiec był najlepszym jaki prowadził Podlasie w ostatnim czasie- może ktoś powiedzieć ze Gieworkian więcej osiągnął czy też trener Banaszuk ale porównajmy zasoby ludzkie i warunki w jakich Ci trzej Panowie pracowali a poza tym jaka atmosfera panowała w każdym z tych obozów.
Ewidentnie widać że wszystkie działania "zarządu" jak i "życzliwych osób" są uwarunkowane tylko i wyłącznie na szkodę klubu w celu całkowitej jego likwidacji.
Dziękuje w imieniu kibiców i zawodników Dimie za ten okres współpracy.
3maj się Władziu :) | |
2013-12-29 23:29:17 | |
Popieram Cię DIMA w 100%. |
do góry strony | powrót