Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Lubelski Wortal Piłkarski
lubgol.pl powiadom znajomego mapa strony RSS A A A Dziś jest Poniedziałek 6 Maj 2024
wyniki na żywo zgłoś newsa

Nawigacja

Rozgrywki

Partnerzy

Lubgol - portal piłkarski

Wyszukiwarka

Newsletter

Aktualny sezon

Sezon 2014/2015

Sebastian Klajda (Victoria Żmudź): Bycie kapitanem takiego zespołu to przyjemność

2014-07-02 13:32:49 | autor: Kamil Kmieć | źródło: własne / fot. chelmskisport.pl « poprzedni news | następny news »


Przyjęło się mówić, że drugi sezon dla beniaminka zawsze jest trudniejszy od tego debiutanckiego. O tym nie mogą powiedzieć piłkarze czwartoligowej Victorii Żmudź. Jej kapitan, Sebastian Klajda (pierwszy z lewej), w wywiadzie dla wortalu Lubgol.pl przyznał nawet, że gdyby nie kontuzje, zajęcie miejsca na podium byłoby jak najbardziej realne.

Jak odebrano w klubie szóstą pozycję, którą zajęliście na koniec sezonu 2013/2014 w IV lidze?


- Naszym najważniejszym celem w tym sezonie było spokojne utrzymanie się w IV lidze i zajęcie możliwie jak najwyższego miejsca w tabeli. Biorąc pod uwagę nasze problemy kadrowe na przestrzeni całych rozgrywek, szóstą pozycję wszyscy przyjęli z zadowoleniem, aczkolwiek uważam, że mieliśmy potencjał by spokojnie powalczyć o miejsce na podium.

W przedostatniej kolejce można powiedzieć, że zagraliście dla lokalnego rywala, Hetmana Żółkiewka, wygrywając w Lubartowie z Lewartem 1:0 po twoim golu. Uważasz, że w zwycięstwie pomógł wam stres, który towarzyszył piłkarzom Lewartu? Wiadomo, że liczyli jeszcze na wygranie ligi.

- Mecz był dosyć wyrównany. W pierwszej połowie udało nam się, z pewną dozą szczęścia, odeprzeć ataki Lewartu. Natomiast w drugiej części spotkania, dzięki dobrej organizacji w obronie, kontrolowaliśmy przebieg meczu i co jakiś czas stwarzaliśmy sobie dobre okazje do zdobycia bramki. W końcu udało się pokonać bramkarza gospodarzy, co nas niezmiernie ucieszyło, gdyż chcieliśmy udowodnić, że błędem jest dopisywanie sobie trzech punktów przed meczem przez teoretycznego faworyta. Co do stresu to uważam, że zawodnicy, którzy nie potrafią sobie z nim poradzić, widocznie nie zasługują jeszcze na grę na wyższym szczeblu. Lewart to fajny, młody, perspektywiczny zespół, ale widoczny jest jeszcze u nich brak doświadczenia w meczach o stawkę.

Przed rokiem czwarta pozycja, teraz szósta. Czujecie się solidnym zespołem tego szczebla rozgrywek?

- Tak jak już wcześniej wspomniałem – gdyby nie problemy kadrowe związane z kontuzjami, czy przymusowymi pauzami za kartki, spokojnie moglibyśmy powalczyć o miejsce na podium, a być może nawet o awans. Jednak ciągłe roszady w składzie, a zwłaszcza w obronie, sprawiały, że często bardzo dobre mecze przeplataliśmy tymi słabymi.

W poprzednim sezonie do czwartego miejsca wystarczyły 43 punkty, teraz taka liczba oczek gwarantowałaby tylko 10. miejsce. Z czego to wynika? Czy twoim zdaniem rywalizacja w tym roku była o wiele bardziej zacięta?

- Oczywiście, że w tym roku walka była o wiele bardziej wyrównana, a co za tym idzie ciekawsza. Wystarczy popatrzeć chociażby na szczyt tabeli. W tamtym roku rozgrywki zdominował Hetman Zamość i rezerwy Górnika Łęczna. W tym sezonie walka o awans trwała do samego końca i nie było drużyny, która mogłaby być pewna zwycięstwa z każdym przeciwnikiem.


Do III ligi awansował Hetman Żółkiewka, drużyna z porównywalnej miejscowości co Żmudź. Nie patrzycie trochę z zazdrością na wynik, jaki "wykręcił" były już beniaminek IV ligi w tym sezonie? Może teraz przyszła na was kolej, aby włączyć się do walki o coś więcej niż do tej pory?

- Jeżeli już może być mowa o jakiejkolwiek zazdrości to jest to zazdrość jedynie czysto sportowa, która mobilizuje nas do tego by w następnych sezonach zawsze grać o jak najwyższe cele. Osobiście gratuluję chłopakom z Żółkiewki, gdyż jako beniaminek pokazali się naprawdę z bardzo dobrej strony; są świetnie poukładani w obronie i do bólu skuteczni w ataku. Jeśli chodzi o naszą drużynę to oficjalnie o awansie się nie mówi, ale wiem, że każdy z zawodników chciałby wywalczyć pierwsze miejsce w lidze i do tego zapewne będziemy dążyć.

Sebatian Klajda od półtora roku gra w barwach Victorii Żmudź, z którą w tym sezonie zajął szóste miejsce w tabeli IV ligi. 

50 straconych goli przez Victorię nie wystawia wam zbyt dobrego świadectwa, a tym bardziej tobie, jako środkowemu obrońcy. Jak można się wytłumaczyć z tylu straconych goli, co najczęściej szwankowało?

- Główną przyczyną takiego stanu rzeczy były problemy kadrowe, szczególnie te w drugiej połowie rundy jesiennej. Ze składu wypadł nam podstawowy bramkarz i na kilka meczów zostaliśmy z jednym młodym golkiperem. Dodatkowo co spotkanie musieliśmy grać w obronie w innym zestawieniu, co praktycznie uniemożliwiło nam złapanie prawidłowego rytmu meczowego. Skończyło się to więc bilansem 31 bramek straconych w ciągu rundy. Na wiosnę sytuacja trochę bardziej się ustabilizowała i tych bramek straciliśmy już mniej – 19.

Jesteś w Victorii kapitanem, trzecią osobą z najdłuższą liczbą minut na boisku. Trudniej jest biegać z opaską kapitańską niż bez niej?

- Na pewno opaska kapitańska „swoje waży” i trochę trudniej skupić się na samej grze próbując zapanować nie tylko nad swoimi emocjami, ale i emocjami kolegów. Jednak zostałem wybrany kapitanem przez drużynę i staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Mam ponadto świetnych kolegów w zespole, którzy potrafią zmobilizować siebie nawzajem, dzięki czemu bycie kapitanem takiego zespołu staje się przyjemnością.


Całkiem dobrze radzisz sobie w ofensywie, zdobyłeś w tym sezonie 5 goli, w tym ten wspomniany wcześniej z Lewartem. Pomaga fakt, że kiedyś byłeś napastnikiem i w pewnych sytuacjach podbramkowych potrafisz się dobrze odnaleźć w polu karnym?

- Lubię po prostu przebywać na boisku i nieważne na jakiej pozycji gram, staram się to robić jak najlepiej. Natomiast jako czynnik wspomagający strzelanie bramek nie określiłbym bycia napastnikiem w przeszłości, a raczej pewne podstawy wyszkolenia technicznego i koncentracja na tym, żeby piłka wpadła do bramki. Paradoksalnie pomocna jest również gra jako obrońca, gdyż wiem dobrze jakie zagrania i zachowania napastników są najbardziej uciążliwe dla defensorów i staram się tę wiedzę wykorzystać w polu karnym przeciwnika.


Zdarzyło ci się wystąpić w kilku meczach I ligi w barwach Górnika, ponadto w rezerwach Bogdanki grałeś w III lidze. Co dalej? Kolejny sezon spędzisz w Victorii w IV lidze?

- Grając w Łęcznej wyrobiłem sobie opinię zawodnika kontuzjogennego. Jednak wtedy nikt nie tłumaczył młodym graczom, jak w życiu sportowca ważna jest dieta i odpowiednie przygotowanie do treningu, co dokładnie widać na moim przykładzie. Po zmianie złych nawyków na 45 meczów ligowych w barwach Victorii, z powodu kontuzji opuściłem zaledwie dwa. Natomiast biorąc pod uwagę moje poprzednie doświadczenia na pewno nie czuję się gorszy od zawodników z wyższych szczebli ligowych, jednak nie pcham się na siłę tam, gdzie mnie ktoś nie chce. Jeżeli pojawią się jakieś propozycje to nieważne gdzie będę grał, po prostu będę to robił jak najlepiej. A jeżeli zostanę w Żmudzi to też będę szczęśliwy, bo poznałem tu wspaniałych ludzi i na pewno nie żałuję spędzonego tu czasu. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.



Komentarze

2014-07-02 19:11:17
To prawda że Sebe Motor Lublin chce?



do góry strony | powrót
Lubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarski