Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Lubelski Wortal Piłkarski
lubgol.pl powiadom znajomego mapa strony RSS A A A Dziś jest Sobota 23 Listopad 2024
wyniki na żywo zgłoś newsa

Nawigacja

Rozgrywki

Partnerzy

Lubgol - portal piłkarski

Wyszukiwarka

Newsletter

Aktualny sezon

Sezon 2014/2015

Bławacki - reaktywacja. Czy Ukrainiec odmieni Wisłę?

2014-09-30 17:13:42 | autor: KG | źródło: własne « poprzedni news | następny news »


Przybysz ze Lwowa. Kiedy pojawił się w Szarowoli, wydawało się, że skończy jak każdy przyjezdny trener z Ukrainy. Potrenuje, pokrzyczy i wyjedzie z podkulonym ogonem. Ale w jego przypadku było inaczej. Ktoś, kto potrafi dostosować się do panujących realiów i ulepić coś z niczego. Bohdan Bławacki i Wisła Puławy. Czy to połączenie ma szansę na sukces? Czy Ukrainiec będzie właściwą osobą na właściwym miejscu? Czy posprząta bałagan po Marcinie Jałosze?






Teoretycznie pierwszy mecz w nowych barwach chluby mu nie przynosi. Jego zespół dostał baty od Energetyka, ale już pojawiły się głosy, że Wisła była w Rybniku ekipą dobrze zorganizowaną w pierwszych 45 minutach. Po zmianie stron graczom „Dumy Powiśla” po prostu zabrakło paliwa.  – W dwa dni mogłem poprawić tylko psychologię. Taktycznie ciężko było przygotować zespół do meczu. Graliśmy na tyle, ile mieliśmy sił. Mamy problemy ze składem, są kontuzje. Przyjechałem tu z Ukrainy i chcę wyciągnąć ten zespół z dołu tabeli – zadeklarował odważnie na pomeczowej konferencji Bławacki.

Psycholog

Mówimy o trenerze specyficznym. Trenerze, który z jednej strony potrafi ściągnąć zawodnika już w dwudziestej minucie meczu i przeprowadzić z nim męską rozmowę. Jest wybuchowy. Gdy pracował z Ukraińcami w Spartakusie - w trakcie spotkania, przy obecności kibiców, wdawał się w ostre sprzeczki z podopiecznymi.

Z drugiej – o doskonałym psychologu. To podkreśla każdy, kto pracował z Bławackim. Ukrainiec poświęca bardzo dużo czasu na indywidualne rozmowy z zawodnikami. Potrafi spędzić z piłkarzem na pogawędce nawet dwie godziny.

- To osoba, z którą można porozmawiać, gdy piłkarz ma jakiś problem. Jeżeli coś nie gra, to stara się wszystko zorganizować tak, aby dany gracz mógł pogodzić np. pracę czy studia z treningami. Mocno motywuje i jak najwięcej czasu poświęca piłce
– mówi Ireneusz Baran.

Z Bławackim jest po prostu tak, że zawodnik musi dostosować się do jego warunków i stylu pracy. Nie lubi sprzeciwów. Jeśli grasz z nim do jednej bramki, to wszystko powinno się poukładać. Krew, pot i łzy. Tych, którzy idą na skróty, szybko wysadzi za burtę.

Stabilizacja i ciężka praca

Wie jak wygląda i funkcjonuje dzisiejszy, profesjonalny futbol. Każdy trening doskonale planuje. Zajęcia taktyczne dostosowuje pod najbliższego przeciwnika. Obiera zawsze odmienną strategię na kolejny mecz. Jego drużyny są ciężkie do rozszyfrowania.

Wydawałoby się, że jako Ukrainiec lubi przegonić piłkarzy. Owszem – u niego trenuje się ciężko, ale nie głupio - nowocześnie. Przede wszystkim z piłkami. Dużo taktyki, małych gierek, dynamiki. Widzi i obserwuje, jak futbol poszedł do przodu. Trener, który nie zatrzymuje się w miejscu. Woli, aby piłkarze pracowali nad wytrzymałością w małych grach niż w gonitwie po bieżni czy lesie.

Nie jest, jak jego rodak, Siergiej Gacenko. U niego piłkarze w trakcie tygodnia biegali kilkanaście kilometrów po mieście, a on sam ich kontrolował, jadąc swoim białym golfem za całą grupą.

Po meczach daje zawodnikom jeden dzień wolnego. Wie, że ci potrzebują czasu, by odpocząć.

- Od pierwszego spotkania z Bławackim, spodobało mi się jego podejście. Widać było, że jest ambitny, że przykłada się do treningów. Zajęcia stały na wysokim poziomie. Sam warsztat trenera oceniam bardzo wysoko. Jeden z lepszych trenerów, z którymi dane było mi pracować – wspomina Sebastian Głaz.

Analiza wideo i wspólne posiłki przed meczem


Maksymalnie angażuje się w to, co robi. Nie jest typem lenia. Żyje futbolem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Najchętniej kazałby spędzać piłkarzom po sześć - siedem godzin dziennie, jak w normalnej pracy. W warunkach drugiej czy trzeciej ligi, to przecież nierealne. 

Szczegółowo analizuje grę swojego zespołu i rywala. Kilkakrotnie ogląda zapisy wideo z meczów. Przed spotkaniem w Rybniku poprosił działaczy Wisły o materiały z dwóch poprzednich gier Energetyka w lidze. Podobno przez dwie noce rozkładał ten zespół na czynniki pierwsze.

Ma doskonałą pamięć. Podczas meczu nic nie notuje. Ma ze sobą tylko stoper. W przerwie meczu potrafi powiedzieć piłkarzowi: „W 27. minucie straciłeś piłkę w środkowej strefie, bo nie grałeś z pierwszej piłki. Masz grać na jeden kontakt”.

Już teraz w Puławach wprowadza swoje standardy. Po meczu z Rybnikiem od poniedziałku do środy zarządził po dwa treningi dziennie. Wówczas klub musiał zapewnić zawodnikom obiad. Ale on taki jest – dba o każdy niuans. Perfekcjonista. W trzecioligowej Tomasovii wywalczył dla graczy nawet posiłki przed meczami u siebie. Integracja. Detale. Wie, że na tym poziomie bardzo często dysponuje dyspozycja dnia. Dlatego według niego ważne jest dobre przygotowania do spotkania.


„Gram już długo w piłkę. Nie będziesz mi k***** mówił, co mam robić”


Motor Lublin. Dla Bławackiego spalona ziemia. Jedno wielkie niepowodzenie i nieporozumienie. Jak sam twierdzi - podjęcie się pracy w tym klubie było z jego strony dużym błędem.

Kibice wypominają mu jednak właśnie ten Motor. Że po awansie z Szarowolą urósł w piórka i się przewartościował. Gdy przyszło mu zmierzyć się z innymi ludźmi, nie poradził sobie. Tutaj legną w gruzach wspomniane wcześniej zależne zasady i ciężka praca.

- Należy pamiętać, jak specyficznym klubem jest Motor. Polakom nie chciało się tam po prostu trenować. Związała się grupa nastawiono anty do Bławackiego. Przecież jeden z piłkarzy, któremu Bohdan wytykał błędy powiedział mu: „Gram już długo w piłkę. Nie będziesz mi k**** mówił, co mam robić”. Skoro większa część zawodników była do niego srogo nastawiona, a Ukraińcy nie mieli nic do powiedzenia, to ciężko było mu w Lublinie coś wskórać – mówi nam anonimowo jedna z osób.

Kasa misiu, kasa

O ile za poczynania w Motorze można go rozgrzeszyć, bo przecież nie wyszło tam na przykład Piotrowi Świerczewskiemu czy Robertowi Kasperczykowi, o tyle Bławackiego należy ocenić także za pracę na Ukrainie. Tu liczby za nim nie przemawiają. Nic spektakularnego. Passa porażek albo po prostu przeciętność.

- Na Ukrainie rządzi pieniądz. Rozgrywki ligowe nie mają nic wspólnego ze sportem. Korupcja, ustawione mecze, przekupieni sędziowie. Oligarchowie mają swoje kluby i rozdają karty. Bławacki zrobił oczy, gdy zobaczył, jak sędziuje się w Polsce. Wiedział, że nawet jeśli arbitrowi zdarza się jakaś pomyłka, to jest to bardziej aspekt ludzki niż pozasportowy – dodaje nasz anonimowy rozmówca.

Telefony do zawodników i modlitwa przed meczem

O tym, że lubi rozmawiać indywidualnie z piłkarzami było już wcześniej. Oprócz pogawędek face to face potrafi przed dzień meczu zadzwonić do dwóch-trzech kluczowych zawodników i podejść ich psychologicznie. Czasami nawet pożartować. Wszystko po to, aby ściągnąć presję z zawodników.

Kiedy trwa przedmeczowa rozgrzewka, on siedzi w szatni i modli się. W jego mieszkaniu obowiązkowo znajduje się Biblia i krzyż. Sam podkreśla, że często uczęszcza do kościoła.

Ikra i temperament

14 kwietnia 2013 roku. Konferencja prasowa po meczu Tomasovia – Stal Mielec.

- „Moim zdaniem zawodnik z numerem 10, o wiele lepiej wygląda na pozycji, na której grał z Izolatorem. Przepraszam, że to mówię, ale skoro pan charakteryzuje mój, ja mogę to zrobić i z pańskim zespołem” – uderza w trenera Włodzimierza Gąsiora.

Po meczu Pucharu Polski z Piastem ruszył w ofensywę w kierunku jednego z dziennikarzy. Kiedy trener Angel Perez Garcia wyraził impresję na temat meczu, któryś z żurnalistów głupio zażartował w kierunku Bławackiego, że powinien mówić w języku hiszpańskim. Ukraińca to ruszyło i od razu zaczął wbijać mu szpilki:

- „Mam na nazwisko Bławacki. Mam polskie korzenie. Ostatnia konferencja była tutaj po polsku”.

Po czym w trakcie podsumowania dodaje:

- „Cieszy mnie, że gramy intensywnie. Rozumiesz, co to znaczy intensywnie?” – pyta w kierunku dziennikarza.

Impulsywność często wzbudza jednak szacunek. Piłkarze widzą w niej dowód jego zaangażowania. I na boisku odpłacają się tym samym.

***

Jedni  go chwalą, drudzy z niego szydzą. Minusy przeplatają plusy. Linia popularności dzieli się na pół. O ile wszyscy zgodni są, co do jego warsztatu trenerskiego, o tyle wypominają mu charakter. Że na dłuższą metę trudno z nim pracować, ponieważ popada w swoje fanaberie. Bo Bławacki zachowuje się często, jakby miało nie być jutra. Pewny siebie, zasadniczy, otwarty w tezach.

Jedno jest pewne: jeśli Bławacki jest naprawdę dobrym trenerem, to gdzie jak nie w Wiśle powinien pokazać swoje prawdziwe „ja”. Dobre warunki do pracy, solidna kadra, stabilny finansowo klub. Poprzeczka zostaje podniesiona wyżej. Jeśli w którymś momencie ją strąci, może nie wrócić szybko na trenerską karuzelę w Polsce.



Tagi: Motor Lublin;  Tomasovia Tomaszów Lubelski;  Wisła Puławy;

Komentarze

MKS2014-10-04 00:23:49
Super artykuł, genialnie opisany, taki jak sobie go wyobrażałem i poznałem.

Tks2014-10-03 20:32:56
Cukier , cukier poczekajmy z tym ze 3 tyg. A nie już podnieta. Na prawdę jak pokaże pazurki Bohdan to zobaczycie...

MKS2014-10-02 22:45:20
Super artykuł, genialnie opisany, taki jak sobie go wyobrażałem i poznałem.

2014-10-01 19:59:24
Cudze chwalicie... Dajcie spokój. Jest tylu Polaków z większymi sukcesami i charyzmą a Wy już Go pod niebiosa.

2014-10-01 11:38:23
Na razie Bławacki przegrał dwa mecze, a wygrał tylko z ogórkami z Wałbrzycha. Kolejne mecze zweryfikują go jako trenera. Ale życzę powodzenia

Zamość2014-09-30 19:54:00
Dobry trener tylko prezesi z polskich klubów boją się na niego dłużej postawić bo wiedzą że więcej będą musieli płacić i więcej się starać dbać o klub. Szacunek dla pana Bogdana za to co zrobił z Tomasovią. Jeśli uda mu się utrzymać Wisłę Puławy w lidze to napewno ten sukces ktoś dostrzeże tym bardziej że będzie miał blisko do Warszawy. Moim zdaniem nadawałby się do Łęcznej na trenera np.2 zespołu na początek a pózniej ekstraklasy.



do góry strony | powrót
Lubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarski