Marcin Zapał (Lublinianka): Limit pecha już wykorzystaliśmy
2014-10-07 11:44:55 | autor: Kamil Kmieć | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Wespół z Hetmanem Żółkiewka, piłkarze Lublinianki Lublin po 11. kolejkach zamykają trzecioligową tabelę. Jej podstawowy zawodnik, stojący między słupkami Marcin Zapał przekonuje, że lokata, którą aktualnie zajmują, jest mocno myląca. Golkipera "zielono-biało-czerwonych" nie mogliśmy nie zapytać również o zbliżające się derby Lublina.
Minimalna porażka z Chełmianką z pewnością ujmy wam nie przynosi, ale patrząc na waszą grę, czujecie się chyba rozczarowani?
- Jesteśmy bardzo rozczarowani, ponieważ to kolejny mecz, w którym prowadzimy grę, mamy więcej sytuacji strzeleckich, a to my tracimy bramkę kolejny raz po stałym fragmencie gry. Szkoda takich punktów, bo zamykamy tabelę i ciągle powielamy błędy z poprzednich meczów, zupełnie nie wyciągając wniosków.
Na ile absencja Erwina Sobiecha, który złamał dłoń, oraz Kamila Witkowskiego, który wszedł dopiero w końcówce, miała wpływ na wasze poczynania na boisku w tym spotkaniu?
- Mamy wąską kadrę, gdzie absencja któregokolwiek z zawodników odbija się na ciągłym rotowaniu składem. Na pewno brakuje Erwina, który jest kapitanem i naszą siłą napędową z przodu. Kamil dołączył do nas w trakcie rundy i uważam, że dopiero pokaże swoje optymalne umiejętności. Naszą największą bolączką jest wykorzystywanie sytuacji pod bramką przeciwników, a gdyby wspomnieć jeszcze o problemach zdrowotnych Filipa Ozimka, to absencje naszych trzech ofensywnych zawodników nie napawają optymizmem. Mamy jednak wyrównaną kadrę i jestem przekonany, że ci, którzy zajmą ich miejsce, na pewno nie będą odstawać.
Przed dwoma tygodniami odnieśliście pierwsze zwycięstwo w sezonie nad Tomasovią, tydzień temu zremisowaliście z faworyzowaną Resovią. Czujecie, że w końcu zaczynacie prezentować się tak, jakbyście sami tego chcieli?
- Wydaje mi się, że poza dwoma czy trzema naprawdę słabymi meczami w naszym wykonaniu, w pozostałych prezentowaliśmy się nieźle, co potwierdzały również po spotkaniu drużyny przeciwne. Gdybyśmy wykorzystali 30% sytuacji, które mieliśmy od początku sezonu, jestem pewny, że plasowalibyśmy się w samej czołówce tabeli. Jest jednak inaczej i za styl nie otrzymuje się punktów. Mecze takie jak np. z Tomasovią i Resovią pokazały, że potrafimy grać w piłkę i nie jesteśmy chłopcami do bicia, co można wywnioskować po zajmowanym miejscu w tabeli. Myślę, że limit pecha już wykorzystaliśmy w dwóch ostatnich pojedynkach i teraz musi być tylko lepiej.
Sporo mówiło się w temacie zwolnienia trenera Lublinianki, Modesta Boguszewskiego. Powód oczywisty - fatalne wyniki zespołu. Na taki krok zdecydowano się w Tomaszowie Lubelskim, po porażce właśnie z waszą drużyną. Dostawaliście takie sygnały, że niedługo możecie zacząć trenować pod okiem nowego opiekuna?
- Żadnych takich sygnałów nie otrzymaliśmy. Dołączył do nas niedawno na stanowisko asystenta trener Janusz Dec, który stara się w nas tchnąć nowe siły i próbuje, abyśmy uwierzyli w siebie i swoje umiejętności. Myślę, że to procentuje i z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Dla mnie zwalnianie sztabu trenerskiego po kilku słabszych kolejkach jest nieporozumieniem i mam nadzieje, że my jako zespół nie damy więcej powodów do takich pytań w naszym kierunku, jak również w kierunku zarządu.
W kolejnej kolejce czeka was wyjazd do Wólki Pełkińskiej. Co wiecie o swoim najbliższym rywalu poza tym, że jest beniaminkiem ligi?
- Póki co wiemy o nich niewiele, pewnym jest natomiast, że jest to bardzo niebezpieczna drużyna na własnym boisku. Obserwowałem ich w meczu z Motorem Lublin i uważam, że przegrali go tylko i wyłącznie na własne życzenie po dwóch kuriozalnych błędach, będąc zespołem lepszym. Dobrze grają z kontrataku, mają dwóch silnych napastników, lecz poza tym tracą dużo bramek i w tym upatruje naszej szansy. Na pewno więcej dowiemy się od sztabu trenerskiego w tygodniu poprzedzającym spotkanie.
Nie można przejść obojętnie w obliczu zbliżających się wielkimi krokami derbów Lublina z Motorem. Wszystko wskazuje na to, że pojedynek odbędzie się na nowowybudowanej Arenie Lublin. Szykujesz się już powoli mentalnie na to wydarzenie?
- Cieszę się, że moje pierwsze oficjalne derby z Motorem rozegramy właśnie na nowym stadionie przy ul. Krochmalnej. Utożsamiam się z Lublinianką i dla mnie, jako wychowanka, będzie to duże wydarzenie, jednak będę się do niego przygotowywał jak do każdego innego spotkania. W tej chwili najważniejszy jest najbliższy pojedynek z Wólczanką Wólka Pełkińska. Mam nadzieję, że na derbach kibice dopiszą, ponieważ będzie to wydarzenie, którego w Lublinie nie było od lat oraz że organizatorzy dopną wszystko na ostatni guzik. Na pewno nie zabraknie emocji na boisku, biorąc też pod uwagę, że w kadrze Motoru jest kilku wychowanków Lublinianki.
Skoro już o wychowankach mowa, to przypomnijmy, że od początku kariery związany jesteś z Lublinianką, ale grałeś też w Stali Kraśnik. Twoja przygoda z "żółto-niebieskimi" trwała tylko rok. Co zadecydowało, że postanowiłeś wrócić do Lublina?
- Na pewno organizacyjnie Stal Kraśnik nie wyglądała tak, jak by można sobie było wymarzyć. Były duże zaległości finansowe i po rundzie, w której praktycznie nie otrzymywaliśmy pieniędzy, dostaliśmy obietnice spłaty zaległości w rundzie kolejnej. Zdecydowaliśmy wtedy z resztą zespołu dograć sezon do końca i poczekać na rozwój wypadków. Niestety, dostaliśmy pieniądze tylko za jedną rundę i tak nasze drogi się rozeszły. Z mojej formy sportowej również nie mogłem być zadowolony. Z tego co wiem, po zmianie prezesa w Stali wszystko poszło w dobrym kierunku i organizacyjnie jest o niebo lepiej. Cieszę się z tego, bo jest tam nadal kilku zawodników, z którymi występowałem i wiem, że są mocno związani z tym klubem. Należy się im.
Mój powrót do Lublinianki łączył się z tym, że już sezon wcześniej trener Sadowski chciał, abym pozostał w nowym tworze łączącym kluby Lublinianki i Wieniawy grającym w IV lidze. Ja jednak zdecydowałem się spróbować sił właśnie w Stali Kraśnik. Po sezonie i awansie Lublinianki do III ligi postanowiłem postarać się o angaż w zespole trenera Sadowskiego. Udało się i tak już zostało do teraz.
Co chciałbyś osiągnąć z zespołem w tym sezonie?
- Podstawowym i głównym celem na tą chwilę jest utrzymanie się z Lublinianką w III lidze. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy spaść do ligi niżej. Po słabym punktowo początku trzeba się teraz spiąć i zdobyć jak najwięcej punktów jeszcze jesienią. Potem dobrze przepracować okres przygotowawczy w zimie i od początku rundy wiosennej zacząć piąć się w górę. Jestem pewny, że stać nas jeszcze na górną część tabeli na koniec sezonu. Mamy młody skład, ale umiejętnościami nie ustępujemy nikomu w tej lidze, tylko musimy w to uwierzyć. Lublinianka musi pozostać w III lidze.
Komentarze
seq | 2014-10-08 17:06:05 |
---|---|
Za Motorem też by nikt nie płakał jak by spadł. Swoją drogą to kibole z Motoru to chyba żałują że nie ma równowagi w mieście tak jak w Krakowie czy Łodzi hehe | |
2014-10-08 13:41:30 | |
Nikt za Lublinianką nie będzie płakał. W Lublinie jest tylko Motor. | |
oooo | 2014-10-07 21:26:05 |
Szkoda że oddali Majewskiego, Czułowskiego , Kozioła, i Oszusta bo mógł by być zupełnie nie zły zespół kury by bił sie o czołowe miejsca :( | |
2014-10-07 19:52:54 | |
Powodem słabej gry Lublinianki jest zdaniem Zapała brak Sobiecha, a przecież nie miał żadnego udanego meczu w tej rundzie, słaba dyspozycja Witkowskiego on z kolei dobrze gral w pilke 4-5 lat temu, wspomniał tez o Ozimku ,to jest już kompletne nieporozumienie przecież ten chłopak/ bo jeszcze nie zawodnik/ nie zmieściłby się w żadnym zespole z pierwszej 8-ki czwartej ligi.Porównywanie się do innych zespołów z 3 ligi jest nie na miejscu- taka Stal, Resowia czy Motor jest smieszne- w tej Lubliniance do gry w 3 lidze nadaje się jedynie Kursa, Tomczuk,Witkowski /jak potrenuje/ewentualnie Kanarek i to na tyle....Powodzenia!!!!!! | |
heee | 2014-10-07 18:27:19 |
Mogę go przygarnąć do a-klasowego klubu moze sie nada :D | |
2014-10-07 16:17:05 | |
Wywiad jak z reprezentantem Polski. Jego wypowiadanie się o trenerach jest smieszne , co on widział - gral chwilę w Krasniku i tyle, może niech lepiej poopowiada o ilości straconych tj zawalonych przez niego bramkach- nigdy nie przyznaje się do swoich błędów- np. na meczu z Dębicą kiedy zle się ustawił i wpuścił babola z rzutu wolnego . , w innych meczach praktycznie wszystkich ,,robił,, przeciwnikowi prezenty. Obwinia zawsze wszystkich ale nie siebie , a prawda jest taka,że powinien grac w przeciętnej 4, a nie 3 lidze. Trudno przecież porównać go z Oszustem czy Mańką którzy grali ostatnio w Lubliniance bo musi od nich jeszcze wiele się uczyć .Prezes już dawno powinien pomyśleć o sensownym zawodniku na ta pozycję- to jest opinia wielu oglądajacych mecze Lublinianki, a mających nadzieje na utrzymanie zespołu w 3 lidze!!! | |
Obiektywizm | 2014-10-07 14:07:06 |
W sytuacjach podbramkowych 100procentowych Chełmianka z Lublinianką na remis. Po dwie miały obie drużyny, ale Chełmianka była skuteczniejsza. Coś ten Zapał z bramki swojej za słabo widział... W drugiej połowie jeden strzał Kanarka z pola karnego i w pierwszej ktoryś tam miał jeszcze jedną i strzelił nad poprzeczką. Niech nie gada głupot Zapał bo w drugiej połowie to Chełmianka kontrolowała mecz. Lublinianka w zasadzie sztycha nie zrobiła. Nie wiedziała jak podejść pod pole karne. Więcej obiektywizmu. A poza tym kilku zawodnikom Lublinianki przydałoby się szkolenie z zasad savoir-vivre. To co na sędziów gadali to skandal. Główny był słaby w obie strony, karnego na Olszaku w II polowie nie gwizdnął ale nie oznacza to ze trzeba od razu nazywać go pewną częścią od roweru. | |
five | 2014-10-07 12:47:28 |
co ten zapał opowiada? lublinianka to wespol z hetmanem najslabsze druzyny w te lidze :) nic tu mylacego nie ma, slabi i tyle.. |
do góry strony | powrót