Sześciu wspaniałych, z czego tylko dwóch coś znaczy
2015-04-21 21:07:19 | autor: Karol Głuszek | źródło: własne, fot. gornik.leczna.pl | « poprzedni news | następny news » |
Górnika Łęczna nie stać na wysokie transfery. Trudno mieć zatem wielkie oczekiwania wobec tych, których próbuje dokonać. W przerwie zimowej do zespołu Jurija Szatałowa dołączyło sześciu nowych piłkarzy, ale żaden z nich wielkiej różnicy na razie nie zrobił.
Być może zbyt górnolotnym stwierdzeniem będzie powiedzenie, że zimowe zakupy łęcznian są bankructwem prowadzonej przez klub polityki transferowej, ale skoro na sześciu nowych piłkarzy tylko dwóch odgrywa jakąś rolę w drużynie, a reszta kopie w czwartoligowych rezerwach, to trochę prawdy w tym jest. Nie chcemy pisać, że był to zaciąg szrotu, lecz po prostu do klubu z jednym z najniższych budżetów w Ekstraklasie przyszli piłkarze bez uprzedniego dokładnego przeglądu i na dzień dzisiejszy nie stanowią wzmocnienia.
Spośród nowych nabytków tylko Rudik i Razulis dla Szatałowa coś znaczą, chociaż wielkiej różnicy na boisku nie robią. Cała reszta nowych nabytków? Biorąc pod uwagę fakt, że grają głównie w czwartoligowych rezerwach i nie mieszczą się w meczowej osiemnastce, nie można oprzeć się wrażeniu, że to przeciętniacy, którzy uwłaczają jedynie klubowi. Wzmocnienia poczynione na zasadzie łapanki, bardziej dla sztuki niż dla jakości i realnego wzmocnienia zespołu. Odejście któregoś z nich latem będzie tylko i wyłącznie potwierdzeniem tej tezy, przyznaniem się do błędu. Najgorsze jest to, że w ich miejsce mogą przyjść kolejni, którzy nie będą nadawać się do gry.
Może dziewięć kolejek, a tyle w nowym roku rozegrali piłkarze w Ekstraklasie, nie jest za dużą liczbą rozegranych meczów, ale jest na pewno sporym materiałem do analizy.
***
Josu (6 meczów, 217 minut, 0 goli): Hiszpan, który ma za sobą treningi w samej La Masii. Ale w ostatnich latach jego kariera mocno zastopowała. Dodać należy, że do Górnika przyszedł z czwartoligowej włoskiej Terraciny, z którą zresztą rozwiązał kontrakt i przez cztery miesiące nie grał w piłkę. Jak na Hiszpana przystało dobry technicznie, piłka przy nodze mu nie przeszkadza, ale tak naprawdę do gry ekipy Jurija Szatałowa za wiele nie wnosi.
Evaldas Razulis (5 meczów, 342 minuty, 0 goli): miał zagwarantować gole. Jak dotąd ani razu nie udało mu się pokonać bramkarza rywali, a on sam chyba nie wie, kiedy ta sztuka mu się powiedzie. Co prawda, przychodząc do Łęcznej z litewskiego Atlantasa Kłajpeda jego liczby wyglądały dość korzystnie (25 meczów, 13 goli, 7 asyst), o tyle w lidze znacznie trudniejszej jaką niewątpliwe jest Ekstraklasa przełamać się nie może. Czekamy.
Wołodymyr Tanczyk (2 mecze, 67 minut, 0 goli): odstawiony w Ruchu Chorzów, ściągnięty do Łęcznej. 23 – letni pomocnik z Ukrainy, który wzmocnił bardziej czwartoligowe rezerwy, a w pierwszym zespole istnieje tylko do gierek treningowych.
Filipp Rudik (8 meczów, 351 minut, 1 gol): no i wreszcie on. Z całej szóstki bezwątpienia zawodnik najbardziej wartościowy. Rudik w barwach BATE Borysów wystąpił w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Na Lubelszczyznę przywiózł więc bagaż doświadczeń, dlatego od takiego piłkarza należy po prostu wymagać. Zabłyszczał w ostatniej kolejce pięknym golem przeciwko Lechowi Poznań.
Sebastian Kopeć, Piotr Okuniewicz (0 meczów, 0 minut, 0 goli): te trzy zera mówią same za siebie. Tutaj, podobnie jak w przypadku Tanczyka, obaj wzmacniają rezerwy niż w pierwszy zespół. W czwartej lidze się wyróżniają, okej, ale to słaby argument. Okuniewicz przychodził zimą jako najskuteczniejszy zawodnik trzeciej ligi dolnośląsko – lubuskiej, ale od Jurija Szatałowa w meczu mistrzowskim nie dostał żadnej szansy. Podobnie zresztą jak i Kopeć, który w czterech meczach w czwartej lidze, jako obrońca, zdobył już dwa gole.
***
Poniżej policzyliśmy występy sprowadzonych zimą piłkarzy w czwartoligowych rezerwach Górnika:
Piotr Okuniewicz: 3 mecze, 238 minut, 2 gole
Sebastian Kopeć: 4 mecze, 360 minut, 2 gole
Josu: 2 mecze, 180 minut, 0 goli
Wołodymyr Tanczyk: 4 mecze, 320 minut, 2 gole
Evaldas Razulis: 1 mecz, 90 minut, 0 goli
***
Przy obecnych finansach Górnika trudno oczekiwać w Łęcznej piłkarzy o dużych nazwiskach. Klub tnie po kosztach, szuka piłkarzy na rynku litewskim, białoruskim, czy na Ukrainie. Sprowadzeni piłkarze zimą jak na razie nie powalają, ale okej – z ostateczną oceną poczekajmy do końca sezonu. Chociaż już teraz nam się wydaje, że ostateczny osąd będzie krytyczny.
Tagi: Ekstraklasa; Górnik Łęczna; Transfery;
Dodaj komentarz
Komentarze
szczery | 2015-04-25 04:10:38 |
---|---|
Nie znam tych pilkarzy i ich podejscia do zawodu. Na dodatek niw wiem czy dobrze przyjeli sie w druzynie a to bardzo wiele.
Wiec, panowie jesli ktos nie gra w pilke prze jakis czas albo przychodzi z nizszych lig, poprostu potrzebuje czasu na aklimatyzacje i wyrownanie przynajmniej zaleglosci w przygotowaniu fizycznym i taltycznym, a to bierze czas.
znamy przypadki wielu znakomitych pilkarzy ktorzy po zmianie klubow nie odnosili takich samych sukcesow na poczatku lub wcale. | |
Fago | 2015-04-24 16:42:10 |
Właśnie za cały komentarz można uważac słowa o Okuniewiczu "Okuniewicz przychodził zimą jako najskuteczniejszy zawodnik trzeciej ligi dolnośląsko – lubuskiej, ale od Jurija Szatałowa w meczu mistrzowskim nie dostał żadnej szansy". Tyle w temacie... |
do góry strony | powrót