- Wszystko wzięło w łeb, zostaliśmy sami - tak bieżącą sytuację Strumyka Malawa opisuje prezes klubu Roman Dańko. Mowa o remoncie boiska trzecioligowca, które na chwilę obecną nie spełnia wymogów licencyjnych. W związku z tym Strumyk rozgrywa swoje mecze w Łańcucie.

- Chodziliśmy na sesje Rady Gminy, prosiliśmy, wręcz błagaliśmy o pomoc. Chodzili z nami zawodnicy, chodzili kibice. Wtedy wszystko było w porządku, obiecano pomoc, podnoszono ręce do góry. Teraz Wójt i Rada Gminy wycofuje się z tych deklaracji - denerwuje się prezes. Firma, która miała wykonać remont stadionu wycofała się z przetargu, a kolejne oferty są znacznie mniej korzystne cenowo.

- W poniedziałek zbiera się zarząd, będziemy podejmować decyzję i przyznam, że nosimy się z zamiarem wycofania z rozgrywek. Nie będziemy kopać się z koniem. Jakie są szanse na pozostanie w tej lidze? Wszystko zależy od Wójta i Rady Gminy. My chcieliśmy normalnego boiska, dla ludzi z Malawy, dla młodzieży, dzieci. Wiemy, że jeśli remont obiektu nie zacznie się w tym roku, to nie zacznie się nigdy - kończy Dańko.

Po sześciu kolejkach Strumyk z dorobkiem dwóch punktów zajmuje ostatnie miejsce w tabeli III ligi lubelsko-podkarpackiej.