Jesień w wykonaniu puławskiej Wisły oczami prezesa...
2011-11-22 00:17:37 | autor: KD | źródło: własne / fot. W. Antosz (pulawy.naszemiasto.pl) | « poprzedni news | następny news » |
Wisła Puławy to jeden z najbardziej gorących tematów ostatnich miesięcy. Pewna wygrana trzeciej ligi i historyczny awans, a potem niezły początek w drugiej lidze i fatalny koniec piłkarskiej jesieni. Tak jak w przypadku innych klubów poprosiliśmy o swoiste podsumowanie w wykonaniu prezesa Grzegorza Nowosadzkiego.
Panie Prezesie, tak jak w przypadku innych klubów chcielibyśmy poznać pańskie podsumowanie jesieni w wykonaniu puławskiej Wisły.
- Ostatnie miejsce, jest źle, ale jeszcze nie ma tragedii. Mamy trochę inne założenia, patrzymy na ten proces długofalowo, tym bardziej, że prawdopodobieństwo spadku na tę chwilę jest praktycznie graniczące z zerem. To nie jest tak, że my oczekujemy sukcesu za wszelką cenę tu i teraz, będziemy ściągać jakieś dodatkowe gwiazdy za ciężkie pieniądze, żeby zająć na przykład trzecie miejsce, a nie szóste. Jest to pewien założony przez nas cykl. My chcemy, żeby jak najwięcej młodych zawodników wchodziło do drużyny, mamy przecież siedem grup młodzieżowych w klubie. Chcemy żeby w najbliższej perspektywie jak najwięcej zawodników miało możliwość gry w drugiej lidze i taka jest idea. Docelowo, w perspektywie dwóch lat, chcemy być dobrym drugoligowym średniakiem i nad tym pracujemy. Z trenerem Sawą jest nam w tej chwili "po drodze".
Ale mimo wszystko coś zawiodło, bo niewątpliwie to nie jest dobry wynik. Były zespoły z dużo większymi problemami, jak Sokół Sokółka, KSZO Ostrowiec, a Wisła z tymi drużynami przegrała. Te zespoły w jakimś stopniu punkty zdobywały, a tu od pewnego czasu równia pochyła..
- Będę się w jakiś sposób powtarzał, bo pewne opinie w środowisku są zgodne. Ten rok był wyjątkowy, obfitował w różne niespodzianki, powiedziałbym też - problemy. Myślę, że jeszcze nie wszyscy zapomnieli o tym, w jakiej atmosferze i z jakimi problemami przystępowaliśmy do rundy wiosennej jeszcze w III lidze. Cały ten cykl przygotowawczy nie został dobrze przeprowadzony z różnych przyczyn i zespół grał na dużej ambicji, a już wtedy zaczynało trochę brakować sił. Drużyna wywalczyła awans, a potem bardzo krótki okres przygotowawczy do II ligi w związku z przesunięciem terminów rozpoczęcia rozgrywek. To nie sprzyjało dobremu przygotowaniu kondycyjnemu. Ta drużyna ma wciąż potencjał, to są w większości młodzi zawodnicy, którzy muszą nabrać ogłady i cwaniactwa boiskowego i przepracować pełen cykl przygotowawczy w zimie. Myślę, że jeżeli im siły nie zabraknie, to umiejętności są spokojnie na to, żeby pokazać dobrą grę, bo były takie mecze, gdzie wszystko bardzo przyzwoicie wyglądało. Ja nawet odwołam się do przegranego meczu z liderem, kiedy do 70. minuty to bardzo dobrze wyglądało, a potem zabrakło sił i lider bezlitośnie to wykorzystał. Twierdzę, że potencjał w tej drużynie jest, a ci młodzi ludzie muszą tylko nabrać doświadczenia. Potrzeba dużo pieniędzy, by posprowadzać do drugiej ligi zawodników z przeszłością i umiejętnościami z lig wyższych. Każdy trener może tak powiedzieć - chcę dużo pieniędzy i mam tu listę dziesięciu zawodników, których pan mi kupi i ja wtedy wygram. Dla mnie to też nie jest pomysł, by za wszelką cenę zrobić wynik sportowy. My mamy swój program, wprowadzamy swoich zawodników, a to ma być odskocznia dla naszych talentów. Przy okazji przyjdą i wyniki, i satysfakcja z drużyny.
Wisła ma młodych zawodników, m.in. Giziński, Kozieł, Jabkowski. Oni grali w tej rundzie, ale zdaje sobie pan sprawę, że oni gry nie pociągną. To są młodzi zawodnicy, jak pan mówił, bez doświadczenia. Muszą mieć od kogo się uczyć. Mimo wszystko jestem zdania, że coś zawiodło. Mówi się o strajku, problemach z finansami, stadionie, ale nikt nie wziął za ten słaby wynik odpowiedzialności. Kto zawiódł? Trener, piłkarze, czy może działacze?
- Ja myślę, że ani trener, ani zawodnicy, nie są bez winy. Wszyscy za wynik ponoszą odpowiedzialność. Nie wszyscy zawodnicy dali z siebie wszystko, ale też nie wynikało to ze złej woli. Było bardzo dużo kontuzji i drugiego zespołu tak zmagającego się z kontuzjami, jak Wisła, to w lidze nie było. Trener też jest młody, musi się uczyć tego fachu i na pewno też będzie popełniał błędy i nie jeden popełni. My jako zarząd też. Pewnie czasami serce chciałoby coś więcej, ale musimy liczyć się z realiami, na co nas stać,a na co nie. Po części za wynik odpowiadają wszyscy. Specjalnie nie można kogoś za bardzo obwiniać, nie ma co rozdzierać szat z powodu przeszłości. Przed nami przyszłość, jest okres przygotowawczy, trener też po sezonie ma swoje przemyślenia i będzie chciał jakieś korekty i w składzie, i sposobie gry zrobić, ale na to wszytko potrzeba czasu. Ja podkreślam jedno, my nie jesteśmy od tego, by tu i teraz zrobić sukces, który może klub przerosnąć. Żeby bić się o sukces, trzeba mieć bardzo dobrych zawodników, a bardzo dobrzy zawodnicy kosztują. Trzeba starać się takich znaleźć dzięki tym pieniądzom, którymi dysponujemy. Na szaleństwa nie możemy sobie pozwolić. Przypadkowo może się zdarzyć, że będziemy na przykład w pierwszej czwórce, ale z długami, a nam to nie jest potrzebne.
Mówił pan, że jakieś rozmowy podsumowujące sezon były. Czy może pan zdradzić jakieś szczegóły?
- Mamy raport i oceny, nie tylko trenera pierwszej drużyny, ale też oceny indywidualne sporządzone przez asystenta i wszystkich innych trenerów, którzy mieli możliwość popracowania chociaż krótko z tą drużyną. W tej chwili jest czas na wyciąganie wniosków i zastanawianie się nad tym, co się za chwilę wydarzy. O nazwiskach nie chciałbym mówić, najpierw rozmawiamy z zainteresowanymi osobami, a dopiero potem przekazujemy informacje do mediów. Zastanawiamy się, co jest nam na tę chwilę potrzebne w stu procentach, jaki krok transferowy musimy zrobić już, a co może jeszcze poczekać.
Wrócę do trenera Sawy. W ostatnich miesiącach atmosfera była gorąca. Media nie były przez wiele tygodni trenerowi przychylne. Śmiem twierdzić, że wiosną może być jeszcze trudniej.
- To jest ryzyko, na które my się decydujemy. Decyzje trzeba podejmować, a nie chodzi o to, żeby powiedzieć "Trener nie zrobił wyniku, bierzemy sobie następnego, on nam na pewno zrobi". Nie ma takiej pewności. My znamy umiejętności trenera Sawy, znamy też jego braki, a przede wszystkim koncepcje pracy z zespołem, a ona jest zgodna z tym, co sobie zaplanowaliśmy. Oczywiście jest ryzyko, ale ryzyko trzeba ponosić. Też trzeba zwrócić na to uwagę, że - de facto - plan minimum, czyli utrzymanie zostanie zrobiony. Tu nie mam żadnych wątpliwości.
Ale nie jest powiedziane, że z tej ligi nikt nie spadnie...
- Ale my też nie zakladamy, że ta drużyna przegra wszystkie mecze. Po przepracowaniu pełnego cyklu treningowego i wzmocnieniu, ten zespół może się spokojnie uplasować w środku tej okrojonej tabeli. To było widać. Nie przegrywaliśmy meczów wysoko, to nie były porażki druzgocące. Nie mówię tu o meczu z Sokółką, bo ten nam nie wyszedł, ale graliśmy z drużynami wyżej notowanymi i potrafiliśmy sobie poradzić i ze Zniczem, i ze Świtem, a porażki, które się przytrafiły, nie były kompromitujące. Oni nie dostali batów 0:4, 0:5. Zabrakło boiskowego cwaniactwa, zabrakło kondycji i takie porażki 0:1, 2:3 się zdarzają.
Ja zdaję sobie z tego sprawę, ale tu też trzeba brać pod uwagę, że boisko na KEN czy w Poniatowej paradoksalnie czasami pomagało. Te boiska były małe i pomagały dobrze wyszkolonym zawodnikom. Gorzej było z wybieganiem i na większych boiskach Wisła przegrywała, np. w Lublinie.
- Tak, ale trzeba wziąć pod uwagę, że od połowy rundy więcej było dublerów, młodych zawodników, którzy dopiero się pokazywali. Ci doświadczeni, którzy mogli unieść ciężar gry, byli kontuzjowani i tak naprawdę nie możemy dywagować. Wynik jest jaki jest, zawodnicy zapowiadają dobre przygotowanie się do rundy i walkę, a taka nauczka w postaci wyników tej rundy to bardzo cenna rzecz. Poprzez zdobywanie takich doświadczeń piłkarze mogą się czegoś nauczyć i więcej takich błedów nie popełniać.
W tamtym sezonie Wisła dobrze wypadała medialnie. Było o niej głośno, były konkursy, atrakcje towarzyszące. Dużo się działo. W drugiej lidze miało być lepiej, a jednak Wisła w tej sferze gdzieś zaginęła.
- Dla nas najistotniejsze znaczenie miało to, gdzie gramy. Łatwiej medialnie było wszystko rozgrywać, gdy graliśmy w Puławach, nawet na boisku im. KEN mieliśmy wielu chętnych, by mecz zobaczyć. Do tego był sukces. Gorzej to wyglądało, gdy nie graliśmy w Puławach. Ostatnie dwa mecze u siebie na przestrzeni całej, przedłużonej rundy jesiennej to tak naprawdę nic. Graliśmy w innej miejscowości i trudno było sterować działaniami, by było o nas głośniej słychać. Wręcz przeciwnie, pojawiało się sporo informacji problematycznych, że nie mamy stadionu, że PZPN nie wydał zgody, że nie możemy dostać licencji na boisko w Puławach. Takich informacji było dużo, a tych sportowych niewiele i bardzo nad tym ubolewaliśmy. Rozegranie całej rundy poza Puławami to był dla nas po pierwsze problem finansowy, również problem dla kibiców, choć my staraliśmy się ten ciężar udźwignąc zapewniając transport do Poniatowej. To jest zupełnie inna historia. Na dzisiaj mamy świadomość, że w Puławach jest parcie na wielki sukces piłkarski. Kibice dość łatwo tracą przychylność, kiedy drużyna nie daje wyniku w postaci wygranych meczów. Mniej jest czegoś takiego, jak utożsamianie się z zespołem na dobre i na złe. Kibice też te złe informacje mają gdzieś z tyłu głowy. Nikomu to nie służy. Również naszemu sponsorowi. Chcemy, żeby Zakłady Azotowe były postrzegane pozytywnie, a nie przez pryzmat kłopotów organizacyjnych, które miały miejsce przez cały ten rok 2011. Myślę, że wiosna będzie takim zwrotem w całej tej sprawie.
Czyli pozostaje mieć nadzieję, że wszystko jednak się ułoży..
- Nie uważaliśmy za stosowne, żeby robić jakąś wielką rewolucję. Chcemy działać w dłuższej perspektywie. Zróbmy coś inaczej, niż to, co w polskiej piłce ma miejsce. Jak drużynie nie idzie, to od razu wyrzuca się trenera, a jakby tak prześledzić te wszystkie działania, w ilu przypadkach doprowadziło to dużego sukcesu w krótkim okresie czasu? Ja myślę, że to jest 20-30%. Ja już nie chcę się powoływać na sytuację z trenerem Skorżą, bo to nie ta piłka i nie ten poziom. W zeszłym sezonie mógł być dziesięć razy wyrzucony, a w tym jest noszony na rękach, bo Legia ma sukces.
Ale trener jest tak dobry, jak jego ostatni mecz i można tu podawać przykłady w obie strony.
- Wyznajemy zasadę, że trzeba popracować dłużej. Gorsi trenerzy mieli szansę popracować dłużej, niż tylko jedną rundę w danej lidze.
Tagi: II liga; Wisła Puławy;
Komentarze
CH | 2011-11-25 11:11:28 |
---|---|
Wisla zaslugiwala na awans bo go wywalczyla w cuglach i ne ma co bredzic ze bylo inaczej.Boisko barcy wbrew glupim plotom jest wlasnie male! ma obecnie tylko 102 metry dlugosci a nie jak kiedys 120,ten obiekt tez byl zmieniany czas nie stoi w miejscu zreszta sam stadion jest juz mocno leciwy i ma ponad 50 lat!.Zachecam do podrozy na camp nou to mozna sie naocznie o tym przekonac i sprawdzic a jak sie zaplaci odpowiednia kase to i pokopac na tamtej trawce ,zreszta plyta bez rewelki.Natomiast patrzac kogo Wisla testuje to widac ze raczej bida z kasa jest bo gdyby byla to za odrzutami z innych klubow ani za zawodnikami ktorzy maja np. roczna przerwe w grze nikt by sie nie ogladal prawda? Jesli chcecie sie utrzymac to musicie jednak sciagnac dobrych ogranych pilkarzy tym co macie teraz ligi nie uratujecie,i czerwonej latarenki nikomu nie oddacie. | |
Piotrek | 2011-11-23 14:50:26 |
widz a oświeć nas kto zasługiwał na awans z III ligi?? | |
widz | 2011-11-22 20:13:42 |
to gosciu Wisla P poucz sie troche taktyki....dlatego Barcelona gra na swoim lotnisku....Latwiej bylo wam sie bronic i grac typowe kick and run. Wisla nie zaslugiwala na awans. Pilkarsko przecietny zespol. Bez wzmocnien nie ma szans na utrzymanie. Krotkie i waskie boisko ulatwia obrone i gre na afere. Powodzenia na wiosne na normalnym boisku w Pulawach. Na drugi raz kupcie lepsze buty na sztuczna trawe skoro was stawy bola. | |
2011-11-22 18:38:46 | |
Zawsze jest potrzebne świeże spojrzenie na drużynę.Zarząd widocznie jest bliżej i wie ,ze trener Sawa pociągnie jeszcze zespół.Czy jest dobrym trenerem do budowania zespołu na lata?
Na pewno jest młodym.A młodzi pracują według nowych metod .Są lepiej douczonymi trenerami. Tego jestem pewien . Jeśli zarząd ufa trenerowi to jest ok. | |
kibic | 2011-11-22 16:45:53 |
stal poniatowa tez przegrywala meczow wysoko i spadla z II ligi,prezes co ty pierniczysz za smuty | |
Wisełka P. | 2011-11-22 16:28:38 |
Jaki Ty widz jesteś zajebiście mądry. Gdybyś kiedykolwiek grał w piłkę nawet rekreacyjnie to byś wiedział, że sztuczne boisko to jest właśnie te 15 punktów, które Wisła zdobyła w II lidze. Od połowy rundy wyłażą kontuzje a pochodzą z przeciążonych stawów mięśni po graniu na tej katorżniczej nawierzchni. Co do małego boiska to jest ono przeznaczone dla dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzy. Wiesz mała powierzchnia klepka,szybkie podania przyjęcia - czaisz czy za trudne ? Może jesteś z Izolatora a może z Siarki a jeszcze Stal Mielec jęczała, ze ostawiliśmy III ligę na sztucznej nawierzchni. Poczekajmy na druga rundę, wiosnę, żebyś nie musiał odszczekiwać. | |
widz | 2011-11-22 16:07:37 |
Prezesie male boisko to pomaga szczegolnie slabym technicznie druzynom.... Tak jak sztuczna trawa wprowadzila was do II ligi tak normalne boisko i nowy stadion spusci was do III ligi. |
do góry strony | powrót