14. kolejka III ligi. Tomaszowski mistrz jesieni, dekoncentracja Avii w samej końcówce
2012-10-29 01:08:57 | autor: KK | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Jeszcze przed meczem Orląt Łuków z Tomasovią, było jasne, że "niebiesko-biali" zakończą rundę na pozycji lidera. W Boguchwale miejscowy Izolator pokonał Stal Mielec, a kilka godzin później ekipa pod dowództwem trenera Bohdana Bławackiego wygrała z łukowskimi Orlętami 2:0 i przypieczętowała tytuł mistrza jesieni.
Na kolejkę przed końcem zmagań w tym roku, tomaszowian nikt nie dogoni. Przynajmniej nie w tej rundzie. Przewaga nad Stalą Mielec wynosi obecnie sześć punktów. Zaczęło się od tego, że jedyna drużyna, która miała szansę wyprzedzić Tomasovię, sama się "wykrwawiła". W podrzeszowskiej miejscowości dała sobie wbić trzy bramki, a zespół z Tomaszowa Lubelskiego tylko czekał na tak dobre informacje. Grzechem byłoby nie wykorzystać potknięcia przeciwnika, a była do tego świetna okazja, gdyż po drugiej stronie barykady stanął przedostatni team trzeciej ligi. Dwukrotnie "ukąsił" Jurij Mychalczuk (na zdjęciu), najpierw w 20. minucie, potem w 54. i tym samym dwunaste zwycięstwo w tym sezonie stało się faktem. Obydwu zespołom na pewno nie pomógł zalegający na boisku śnieg, ale warunki atmosferyczne były jednakowe dla wszystkich. To, w czym łukowianie mogli upatrywać swoich szans w odniesieniu korzystnego rezultatu, legło w gruzach. "Żółto-czerwoni" mogą nawet skończyć jesień na ostatnim miejscu, jeżeli przegrają w następnej kolejce ze Stalą Kraśnik.
A jeżeli już o Stali Kraśnik mowa, to należy napisać parę słów o sobotnim meczu na obiekcie przy ul. Leszczyńskiego. Wszyscy ci (a była to zaledwie garstka osób), którzy liczyli na strzelaninę, pogrom czy coś w tym rodzaju, srogo się zawiedli. Lublinianka-Wieniawa w męczarniach zdobyła trzy punkty, zapewniając je sobie dopiero w 84. minucie. Z rzutu wolnego kapitalnym strzałem popisał się Adrian Ligienza, a czujny do tej pory między słupkami Karol Kurzępa popełnił błąd, bo piłka przeleciała nad jego rękami i wpadła do siatki. Gospodarze o wiele wcześniej mogli wyjść na prowadzenie, jak chociażby w czwartej minucie. Wtedy to Łukasz Gromba minął Kurzępę i skierował futbolówkę do pustej bramki. Ku jego rozpaczy, piłka zatrzymała się w... kałuży, tuż przed linią bramkową! Mecz był ogólnie przeciętny, żeby nie powiedzieć, że słaby, ale z pewnością częściowo można zwalać winę za taki stan na beznadziejną pogodę. Stal Kraśnik w tym spotkaniu prowadził Dariusz Matysik, który na tygodniu zastąpił Krzysztofa Wierzbickiego. - Jestem bardzo zadowolony przede wszystkim z ambicji chłopaków, którzy pokazali, że mimo trudnej sytuacji walczą o kazdy punkt. Już w 4. minucie gdyby piłka nie zatrzymała się w kałuży przed bramką pewnie przegrywalibyśmy 0:1, ale później wyglądało to już lepiej. Graliśmy jednym napastnikiem, próbowaliśmy kontratakować. Jestem bardzo zadowolony z postawy Horodeckiego oraz Kurzępy. Dobrze zagrali też nasi juniorzy, których zabrałem na mecz. Gola straciliśmy w końcówce, ale wynik do ostatnich minut był sprawa otwartą. Gospodarze kończyli w dziesięciu, a my staraliśmy się o zdobycie gola. Niestety brakuje nam napastnika z prawdziwego zdarzenia i to jest główny powód tego, że nie strzelamy goli - podsumował mecz w Lublinie trener Matysiak.
Miło wyjazdu do dalekiego Jasła nie będą wspominać piłkarze Avii Świdnik. W poprzedniej kolejce podopieczni trenera Tadeusza Łapy otrzymali srogie lanie od Orła Przeworsk i to na własnym stadionie, co mocno podrażyło ich ambicje. Do beniaminka z Podkarpacia jechali więc z zamiarem nie tylko zmazania plamy sprzed tygodnia, ale też chęcią nadrobienia straconych punktów. Do domów wrócili z niczym, bowiem polegli 0:1, tracąc decydującego gola w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Świdniczanie nadziali się na groźną kontrę, zakończoną golem dla miejscowych, ale kilka minut wcześniej to Avia była bliska umieszczenia piłki w siatce, za sprawą Barłomieja Mazurka. Aby nie stracić kontaktu z czołówką, "żółto-niebiescy" w ostatniej, 15. kolejce, muszą uporać się z Izolatorem Boguchwała.
Chełmiance Chełm przed starciem z Karpatami w Krośnie nie dawano za dużych szans na korzystny wynik. Rezultat 2:2 należy zatem uznać za miłą niespodziankę, patrząc na pechowe spotkania w ostatnich kolejkach. Do tego "biało-zieloni" byli zmuszeni jechać do Krosna w osłabieniu, bo z kadry wypadli Filip Wesołowski, Mateusz Tywoniuk i Kazimierz Bala. Goście nie przeprowadzili w tym meczu żadnych zmian, ale mimo to uzyskali korzystny wynik. Ekipa trenera Artura Bożyka dwukrotnie odrabiała straty, a oba gole zdobył w 12. i 87. minucie Michał Górniak. To nagroda za ambitną postawę i walkę do ostatnich minut. Nie byłoby chyba przesadą stwierdzenie, że Chełmianka rozegrała w Krośnie najlepszy mecz w tej rundzie.
Drugi remis w tym sezonie na wyjeździe zanotowały Orlęta Radzyń Podlaski, które w Przeworsku podzieliły się punktami z miejscowym Orłem. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, ale obie drużyny miały swoje okazje na zdobycie decydującego trafienia. Z kolei po bardzo dobrym pojedynku, Podlasie Biała Podlaska wygrało przed własną publicznością z wyżej notowaną Unią Nowa Sarzyna 2:0. Z powodu obfitych opadów śniegu, zaplanowany na godz. 13. mecz rozpoczął się z blisko 70-minutowym opóźnieniem. Bramki dla gospodarzy zdobyli Tomasz Gawroński i Łukasz Biegajło.
Komentarze
heh | 2012-11-01 23:30:23 |
---|---|
Sawa to niech lepiej w trenerkę sie nie bawi bo juz zabłysnął w Motorze:) | |
Dąbrowiczanin | 2012-10-29 10:32:55 |
Czy to prawda że ten Sawa co był w Motorze Lublin został asystentem Chmury w nas w Dąbrowicy, i ma też odpowiadać za drugą drużynę która powstanie po awansie do 4 ligi?. ponoć widziano ich razem w naszym barze jak omawiali ten temat |
do góry strony | powrót