Czarnogórzec wypunktował Bogdankę - relacja z meczu
2013-04-27 22:42:00 | autor: Piotr Podleśny | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Do tej pory GKS Bogdanka nie zwykła była tracić punktów u siebie. W sobotę drugi raz w tym sezonie komplet punktów wyjechał z Łęcznej wraz z drużyną gości. W spotkaniu dwudziestej szóstej kolejki podopieczni Piotra Rzepki ulegli Cracovii Kraków 0:2.
Spotkanie było wyjątkowe dla Wojciecha Stawowego, który po kilku latach przerwy powrócił na stadion w Łęcznej. Przeciwko swoim byłym kolegom zagrać mógł także Sebastian Szałachowski, który powrócił w sobotę do wyjściowej jedenastki gospodarzy. Kiedy część kibiców wchodziła na mecz piłkarze z Krakowa już świętowali zdobycie pierwszej bramki. Po stu dwudziestu sekundach na prowadzenie Cracovię wyprowadził najskuteczniejszy w zespole Vladimir Boljević. Czarnogórzec otrzymał podanie od Krzysztofa Danielewicza i wbiegł między obu stoperów miejscowych, a następnie pokonał Pawła Sochę. Szybko zdobyta bramka ożywiła spotkanie i kibic oglądali interesujące akcje ofensywne pod każdą z bramek. Gospodarze swoich okazji szukali szczególnie po stałych fragmentach gry, których etatowym wykonawcą był Velijko Nikitović. W dziesiątej minucie nożycami gola chciał zdobyć Tomasz Midzierski, ale posłał piłkę ponad bramką Krzysztofa Pilarza. Kiedy akcja przeniosła się pod bramkę Sochy zapachniało drugą bramką dla gości. Najpierw bramkarz GKS uprzedził Bojlevica, a dobitka Danielewicza trafiła w słupek. Kilka chwil później golkiper Cracovii wybił groźnie uderzenie głową Dawida Sołdeckiego.
Sebastian Szałachowski nie znalazł recepty na pokonanie Krzysztofa Pilarza / foto: Kamil Kmieć
Od około dwudziestej minuty spotkania gra jeszcze bardziej się wyrównała i kibice mieli wiele powodów do zadowolenia, bowiem na boisku toczony był mecz godny określenia go mianem hitu pierwszej ligi. Ochotę na zdobycie gola miał Łukasz Zajdler, ale jego uderzenie poszybowało ponad bramką Sochy. W trzydziestej minucie ponownie z narożnika zacentrował Nikitović, a najwyżej w polu karnym poszybował Midzierski. Piłka po jego uderzeniu głową jednak minęła światło krakowskiej bramki. Po kilku minutach błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry mógł kosztować utratę gola przez GKS. W polu karnym nie przykryty został Edgar Berhardt, który spokojnie przyjął sobie piłkę i zmusił do skutecznej interwencji golkipera zespołu z Łęcznej. Przed zakończeniem pierwszej połowy tuż przed polem karnym rywali sfaulowany został Michał Renusz. Do piłki ustawionej praktycznie na liii pola karnego podszedł kapitan miejscowych, ale jego uderzenie trafiło wprost w mur.
Po zmianie stron na boisku dominowali głównie przyjezdni. Wraz z upływem każdej minuty coraz słabiej wyglądała gra gospodarzy. W akcjach ofensywnych praktycznie niewidoczni byli Tomas Pesir i Sebastian Szałachowski. Ten drugi tuż po rozpoczęciu drugiej połowy próbował pokonać Pilarza, ale golkiper z Krakowa pewnie wyłapał uderzenie swojego byłego klubowego kolegi. Kilka minut później piłkę zza polem karnym otrzymał Tomasz Nowak, ale i on w sobotę miał niewyregulowany celownik. Widząc nie poradność swoich piłkarzy trener Rzepka zaryzykował i wprowadził do gry Kamila Oziemczuka i Bartosza Wiązowskiego, jednocześnie rozpoczynając grę na trzech obrońców. Na dziesięć minut przed końcem do wyrównania doprowadzić mógł Tomas Pesir, ale jego uderzenie minęło bramkę Cracovii. Nie poradność obrońców zdenerwowała trenera Stawowego, który musiał być uspokajany przez arbitra technicznego, po tym jak wybiegł ze swojej strefy technicznej.
W osiemdziesiątej drugiej minucie idealną książkową kontrę wyprowadzili krakowianie. Bernhardt zagrał do Michała Zielińskiego, który spokojnie mknął lewym skrzydłem i dograł do wbiegającego w pole karne Boljevica. Napastnikowi nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do bramki i świętować podwyższenie prowadzenia z fanami z Cracovii, którzy pojawili się na obiekcje w Łęcznej. Dwubramkowe prowadzenie uspokoiło grę gości, a gospodarze opadli moralnie z sił. Podbudować mogła ich jeszcze czerwona kartka dla Damiana Dąbrowskiego, który w 90 minucie po dwóch żółtych kartkach musiał opuścić plac gry. Na jakiekolwiek zmiany wyniku było już jednak za późno i trzy punkty odjechały do grodu Kraka. Tym samym GKS Bogdanka przegrał po raz drugi u siebie w tym sezonie. Wcześniej komplet punktów udało się wywieźć stąd Kolejarzowi Stróże.
Vladimir Bojlević okazał się w sobotę katem jedenastki GKS Bogdanka / foto: Kamil Kmieć
GKS Bogdanka 0:2 (0:1) Cracovia Kraków
Bramki: Boljević 2, 82
Bogdanka: Socha - Benkowski (67 Wiązowski), Midzierski, Nikitović, Sołdecki, Stefańczyk, Nowak, Renusz, Zuber (67 Oziemczuk), Szałachowski (78 Paluch), Pesir
Cracovia: Pilarz - Kosanovic, Boljević, Żytko, Marciniak, Danielewicz (90 Szeliga), Nykiel, Bernhardt (90 Steblecki), Dąbrowski, Zejdler (79 Zieliński), Budziński
Żółte kartki: Zuber - Nykiel, Danielewicz, Kosanović, Bernhardt, Dąbrowski, Zejdler
Czerwona kartka: Damian Dąbrowski (90 minuta, Cracovia, za drugą żółtą)
Sędzia: Robet Małek (Zabrze)
Tagi: Ekstraklasa; Górnik Łęczna;
do góry strony | powrót