Grzegorz Gardziński po dekadzie urzędowania zrezygnował z piastowania funkcji prezesa Chełmianki Chełm. Były już prezes poinformował o rezygnacji po ostatnim spotkaniu chełmian z kraśnicką Stalą.

- Potwierdzam, że zrezygnowałem. Co zdecydowało? Był to proces złożony. Trochę zaczęły mi przeszkadzać kwestie zawodowe, pojawiły się trudności, które zaczęły mnie przerastać i uznałem, że potrzebna jest zmiana warty. Poza tym pełniłem tę funkcję przez dziesięć lat i jestem tym troszkę zmęczony - mówi.

Informacja o odejściu zbiegła się z wysoką porażką Chełmianki ze Stalą Kraśnik, ale nie to było elementem decydującym o rezygnacji. Były już sternik klubu zaprzecza także doniesieniom o problemach z płynnością finansową. - Wyniki oczywiście nie cieszą, ale to nie był główny powód. Jeżeli chodzi o finanse to oczywiście są problemy. Który klub ich nie przeżywa? Wszystko jednak jest na bieżąco rozliczane, źródeł finansowania mamy kilka m.in. dotacje z Urzędu Miasta, wpływy od sponsorów. Gdybyśmy tego nie wydawali zgodnie z przeznaczeniem to nie dostawalibyśmy dotacji na kolejne lata - informuje.

Grzegorz Gardziński pozostaje członkiem klubu i wciąż deklaruje chęć pracy na jego rzecz. - Byłem w Chełmiance prezesem od wszystkiego, od zarządzania, od pozyskiwania sponsorów, dotacji, umów, prowadzenia spikerki.. - wylicza. - W dalszym ciągu prowadzę rozmowy na rzecz klubu, ale już jako członek zwyczajny. Kto będzie moim następcą? Jest kilka osób, które się do tego nadają, ale nie wiem czy się zdecydują. To nie jest lekki kawałek chleba. Ja byłem prezesem społecznym i każdy orientujący się w środowisku piłkarskim wie, że to wiąże się z wieloma sprawami. Trzeba inwestować swój czas, pieniądze, własny samochód itd. To musi być ktoś pozytywnie zakręcony na punkcie piłki - dodaje.

- Czy Chełmianka utrzyma się w III lidze? To zależy już tylko i wyłącznie od zawodników. Zarząd i działacze stworzyli warunki do treningu i meczów. Wszystko w głowach i nogach piłkarzy - kończy Gardziński.