Naprawdę bardzo dużo szczęścia. Wisła przegrywa, ale się utrzymuje
2014-06-08 23:59:49 | autor: KG | źródło: własne, fot. KK | « poprzedni news | następny news » |
Uff… kamień spadł nam z serca. Wisła utrzymała się w drugiej lidze. Ale w niedzielne popołudnie puławianie mieli więcej szczęścia niż piłkarskich umiejętności. „Duma Powiśla” zagrała słabo, miotała się, nie stwarzała podbramkowych sytuacji i poległa. Na drugim froncie pozostała tylko i wyłącznie dzięki remisowi w meczu Olimpii Elbląg ze Stalą Mielec.
NIESPOTYKANA FREKWENCJA. RADOSŁAW MAJEWSKI NA TRYBUNACH:
O tym, jak dużej wagi było to spotkanie najlepiej świadczy liczba kibiców, którzy zjawili się na trybunach stadionu przy ulicy Bohaterów Warszawy 4. 1200 osób to nieczęsto spotykana liczba fanów. Na trybunach zasiedli m.in. korzystający z urlopu w Polsce, gracz angielskiego Nottingham Forest – Radosław Majewski, Marcin Sasal czy Andrzej Zamilski.
DEFENSYWNE NASTAWIENIE:
Kiedy zobaczyliśmy wyjściowy skład Wisły na pojedynek w Pruszkowie od początku zapaliła nam się czerwona lampka. Bo jak w meczu o życie - który, aby nie patrzeć się na innych, najlepiej było wygrać – można zestawić stosunkowo dość defensywne zestawienie? Nieco ożywienia w poczynania ofensywne wniósł wprowadzony po przerwie Filipov. Wyraźnie widać, że gość chce grać w piłkę. Czuje „małą grę”, potrafi zmienić stronę. Szkoda jedynie, iż momentami brakuje mu partnerów do współpracy.
Generalnie nie spodobało nam się również nastawienie mentalne. Puławianie wyglądali na boisku tak, jakby grali o nic. Po prostu ostatni ligowy mecz. Brakowało takiej sportowej złości, piłkarskiego zęba. Pokazania, że nie patrzymy na innych, że sami potrafimy sobie zapewnić utrzymanie.
DWA RAZY Z JEDENASTKI:
O zwycięstwie Znicza zadecydowały dwa wykorzystane rzuty karne przez Adriana Paluchowskiego. Chociaż były to jedenastki dość dyskusyjne, trzeba przyznać. Dwukrotnie w polu karnym faulowany był Andrzej Niewulis i to po przewinieniach właśnie na nim sędzia Zbigniew Dobrynin podyktował jedenastki dla miejscowych. Obie na gola zamienił Paluchowski, który wespół z Maciejem Tatajem, został królem strzelców drugiej ligi wschodniej.
Znicz nie był drużyną diametralnie lepszą od Wisły. Był konkretniejszy, bardziej zdeterminowany. Dodatkowo wygrywał większość pojedynków siłowych. Puławianie niekiedy odbijali się od rywala. „Duma Powiśla” grała nieporadnie, bez pomysłu, bez ruchu w ofensywie i z kontuzjowanym w przodzie Konradem Nowakiem. Swoją drogą to przerażające, że ekipa, która miała nóż na gardle, grała tak beznadziejnie.
ŚLEDZILI WYNIK Z ELBLĄGA:
Od początku wszyscy kibice, którzy zjawili się na stadionie w Pruszkowie, bacznie śledzili wynik meczu w Elblągu. Kiedy Olimpia w 10. minucie objęła prowadzenie, a w 18. na prowadzenie wyszedł Znicz, wszystkim fanom „Dumy Powiśla” zrzedła mina.
Ciekawiej było zwłaszcza po zmianie, gdy w Pruszkowie było już 2:0 dla gospodarzy. Wszyscy kibice Wisły zdawali sobie sprawę, że tego popołudnia nie mogą liczyć na swoich piłkarzy, więc liczyli na mielczan. Wszyscy nasłuchiwali wyniku z Warmii i Mazur. Mniej interesował ich tok boiskowych wydarzeń w Pruszkowie. Koniec końców Stal zremisowała w Elblągu 2:2 i tylko dzięki korzystnemu wynikowi tego spotkania, Wisła zachowała drugoligowy byt.
Piłkarze Wisły powinni teraz zrzucić się na jakiś dobry trunek i zaadresować go na Podkarpacie, oczywiście do Mielca.
Tagi: II liga; Wisła Puławy;
Komentarze
??? | 2014-06-09 19:47:49 |
---|---|
wystarczał remis a pierwszego gola stracili po kontrze. Powinni sami grać kontry a tak dwa karne. Pierwszy wydrukowany. |
do góry strony | powrót