Michał Budzyński (Włodawianka): Zostawić po sobie dobre wrażenie
2014-10-30 15:46:36 | autor: Kamil Kmieć | źródło: własne/fot.Krzysztof Skibiński | « poprzedni news | następny news » |
Domowe mecze to zmora dla Włodawianki Włodawy w tym sezonie. Gorszy bilans od podopiecznych trenera Marka Droba ma tylko ostatni Grom Kąkolewnica. Mecz z Ładą 1945 Biłgoraj będzie ostatnią szansą na poprawę tych statystyk, w czym mogą pomóc bramki Michała Budzyńskiego (na zdjęciu, przy piłce).
Przeciwko rezerwom Górnika Łęczna zaliczyliście dobry występ, ale dziewiąty raz w tym sezonie schodziliście z boiska na tarczy. Gdyby nie bramka "do szatni" na 0:1, pokusilibyście się chociaż o remis?
- Myślę, że nawet o zwycięstwo. Przed przerwą mieliśmy dwie dobre sytuacje, z których chociaż jedna powinna być zamieniona na bramkę. Gdyby w drużynie z Łęcznej nie było Damiana Szpaka to myślę, że ciężko by im było w ogóle zagrozić naszej bramce. Mieliśmy 5-6 bardzo dobrych sytuacji przez caly mecz, a rywale 2-3, więc tym bardziej szkoda straconych punktów.
W pomeczowych relacjach przewija się temat rzekomego rzutu karnego, którego sędzia nie odgwizdał po ewidentnym faulu na jednym z waszych zawodników. Czy rzeczywiście sędzia w tej sytuacji się pomylił i niejako skrzywdził was taką, a nie inną decyzją?
- Z mojej perspektywy karny był, ale wiadomo, że jako zawodnik nie jestem obiektywny w tej sprawie. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Szkoda.
Tylko jedna wygrana na własnym stadionie to bilans mocno wstydliwy. Skąd wynika słabsza dyspozycja na własnych "śmieciach" w porównaniu z wyjazdami?
- Sami nie wiemy dlaczego tak się dzieje. Włodawianka zawsze była kojarzona z dobrą grą przed własną publicznością, a w tym sezonie lepiej idzie nam na wyjazdach. Najbardziej szkoda kibiców, którzy przychodzą na stadion na każdy mecz i zobaczyli tylko jedną naszą wygraną. W niedzielę postaramy się chociaż na sam koniec rundy zostawić po sobie dobre wrażenie, a co najważniejsze zdobyć bardzo cenne trzy punkty.
Póki co nie nawiązujecie do beniaminków z Dęblina i Werbkowic, którzy znajdują się w górnych rejonach tabeli. Spodziewaliście się, że po powrocie do IV ligi będzie tak ciężko?
- Wydaję mi się, że po prostu w meczach brakuje nam szczęścia. Przed sezonem liczyliśmy na o wiele lepszą pozycję. Z Czarnymi wygrywaliśmy 3;1, a przegraliśmy 4:3... Może jakbyśmy wygrali tamten pojedynek, to bylibyśmy teraz w czołówce.
Trener Marek Drob narzeka na to, że potraficie sobie stworzyć po kilka sytuacji w każdym meczu, ale nie przekładacie tego na zdobycz bramkową. Jako ofensywny zawodnik, odpowiedzialny za bramki, na pewno masz swoje zdanie na ten temat?
- Trener ma rację, w każdym meczu stwarzamy sobie sytuacje, nie jedną, ale kilka. Widać to po tym, ile mamy strzelonych bramek. Gdyby nie szwankowała skuteczność to mielibyśmy ich jeszcze o połowę więcej.
Twoje cztery gole w dotychczasowych meczach to wynik, z którego jesteś zadowolony?
- Zdecydowanie nie, liczyłem na lepszy wynik. Większość meczy rozegrałem na ataku, więc uważam, że żaden napastnik nie były zadowolony z takiego wyniku po dwunastu kolejkach. Po ostatniej serii spotkań trzeba spokojnie przepracować okres zimowy i jestem pewien, że wiosną będzie zdecydowanie lepiej.
Stawiasz sobie jakiś osobisty cel na ten sezon czy starasz się nie skupiać na takich rzeczach?
- Raczej nie skupiam się na tym. Liczy się dobro drużyny, a nie osiągnięcia indywidualne.
Przed czterema laty przebojem wdarłeś się do pierwszej drużyny Włodawianki i trzeba przyznać, że wykorzystałeś swoją szansę.
- Starałem się ją wykorzystać jak najlepiej. Jeżeli trener stawiał na mnie w każdym meczu, to znaczy, że dawałem drużynie coś pozytywnego. Wydaje mi się, że z szansy, którą dostałem od trenera, skorzystałem i nie zawiodlem.
Twoim pierwszym trenerem był Krzysztof Flis, ale to Marek Drob postawił na ciebie w seniorach Włodawianki. Któremu z nich zawdzięczasz najwięcej?
- Obu zawdzięczam bardzo dużo. Gdyby nie Krzysztof Flis to nie wiem czy w ogole pojawiłbym się kiedykolwiek na treningach Włodawianki. Namówił mnie do tego, za co mu bardzo dziękuje. Z kolei dzięki zaufaniu, którym obdarzył mnie Marek Drob, miałem szanse pokazania się w czwartej lidze i jemu również jestem za to wdzięczny.
Dziewięć występów wystarczyło do tego, żebyś przeniósł się do Jagielloni ME. Z perspektywy czasu uważasz, że podjąłeś dobrą decyzję, wiążąc się z "Jagą"? Nie zapominajmy, że interesowali się tobą również inni, np. Orlęta Radzyń Podlaski.
- Zdecydowanie była to bardzo dobra decyzja, nigdy jej nie żałowałem. Żałuję tylko, że odszedłem z Jagielloni z własnej woli, mimo namowom trenerów, który nalegali, żebym został. Z Orlętami już byłem po pierwszych rozmowach, ale gdy pojawiła się oferta z Białegostoku to nie zastanawiałem się ani chwili.
W Białymstoku musiałeś się przestawić na całkiem inne życie, o wiele cięższe treningi. Długo trwała aklimatyzacja?
- Wiadomo, że na początku było ciężko, inne treningi, wyższy poziom, ale aklimatyzacja przebiegła szybko. Poznałem wiele fajnych osób, które mi w niej pomogły. Duże znaczenie miało to, że Włodawę od Białegostoku nie dzieli aż tak wiele kilometrów i gdy mialem 2-3 dni wolnego, to mogłem przyjechać do domu.
Twój rozwój mocno wyhamowała poważna kontuzja. Jak u ciebie ze zdrowiem?
- Aktualnie wszystko jest w porządku, nie odczuwam już skutków tego urazu.
Ale chyba nie ukrywasz, że sporo przez nią straciłeś?
- Półroczna przerwa na pewno odbiła się na moim rozwoju. Tym bardziej, że w wiek w którym doznałem tego urazu, jest bardzo ważny dla rozwoju każdego piłkarza. Poziom w "Jadze" był bardzo wyrównany, kilku kolegów przebiło się do pierwszego zespołu, ale czy mi by się udało, to już nigdy niestety się nie dowiem.
Nie pograłeś za wiele w zespole Jagielloni, ale z pewnością zdobyłeś bezcenne doświadczenie. Które elementy piłkarskiego rzemiosła, wyniesione z gry na Podlasiu, przydają się teraz, gdy znowu reprezentujesz barwy Włodawianki?
- Przede wszystkim pewność siebie. Ten okres spędzony w Białymstoku pozwolił mi uwierzyć w siebie i teraz jestem zdecydowanie pewniejszy tego, że mogę dać coś pozytywnego drużynie.
Do beniaminka IV ligi jesteś obecnie wypożyczony z Górnika Łęczna. Skąd pomysł na grę właśnie w zespole "zielono-czarnych"?
- Do transferu namówił mnie trener Pogonowski, u ktorego w czasach gimnazjum juz trenowalem w Łęcznej. Wówczas nie zdecydowałem się jednak na transfer.
Komentarze
Budzik gola w Łukowie !!! | 2014-11-06 14:39:40 |
---|---|
2014-11-03 16:34:47 | |
i nie zawiódł :)
| |
2014-10-31 08:24:19 | |
Budzik gola w meczu z Lada |
do góry strony | powrót