Podsumowanie weekendu w I i II lidze
2011-08-29 13:42:05 | autor: KD | źródło: własne | « poprzedni news | następny news » |
Zwycięstwo, remis i porażka to dorobek lubelskich zespołów w ostatniej kolejce I i II ligi piłkarskiej. Dobrą passę podtrzymał Motor, taką samą passę Wisły przerwała siedlecka Pogoń, z kolei czarną serię przerwał GKS Bogdanka. Zapraszamy na podsumowanie weekendu w wykonaniu trzech eksportowych drużyn regionu.
„Złe miłego początki, a Łęczna Brazylijczykami stoi”
Seria meczów bez zwycięstwa, dziwna i nie do końca zrozumiała presja medialna wywierana na Piotrze Rzepce i brak Prejuce’a Nakoulmy to sprawy, które zajmowały umysły wszystkich związanych z górniczym klubem. GKS jechał do Stróż na spotkanie z Kolejarzem, który po słabym początku (porażka z Olimpią Grudziądz 0:2 w pierwszej kolejce) później spisywał się lepiej niż przyzwoicie, zbierając w czterech spotkaniach osiem oczek. Kolejarz od czterech spotkań nie przegrał, goście od tylu nie wygrali. Gospodarze rozpoczęli z animuszem i w osiemnastej minucie wyszli na prowadzenie po ładnym uderzeniu głową Macieja Kowalczyka. Wszystko więc wskazywało na to, że obie passy zostaną podtrzymane. Na szczęście dla przyjezdnych kilka minut później bramkę także po strzale głową zdobył Wallace Benevente. Druga odsłona to lepsza gra GKS-u na dodatek udokumentowana bramką Nildo. Fatalnie skiksował w tej sytuacji Wojciech Łuczak i zamiast bramki zanotował piękną asystę. - Mieliśmy przewagę, wypracowywaliśmy sobie sytuacje, Maciek strzelił ładną bramkę, ale potem nie wiedzieć czemu wszystko się zawaliło – mówił po meczu dobrze znany w regionie szkoleniowiec gospodarzy Przemysław Cecherz. - To, że się podnieśliśmy z kolan, pokazało, że drużyna ma charakter – opisywał z kolei Piotr Rzepka. I trudno się z tą opinią nie zgodzić. GKS awansował w tabeli na bardzo dobrą piątą lokatę, a w perspektywie ma spotkanie z czerwoną latarnią ligi – KS Polkowice. Czyżby na "Górników" czekało już podium? Oby, oby…
TABELA I WYNIKI I LIGI
KLASYFIKACJA STRZELCÓW
„Motor już nie jest chłopcem do bicia”
Motor już nie jest chłopcem do bicia, wie o tym cała druga liga. Wszyscy zapomnieli o kuchennych drzwiach, o nagonce na trenera, o pięknej, ale nieefektywnej grze. Motor jest trzeci w tabeli i jest mu tam nadzwyczaj dobrze. W szóstej kolejce lublinianie pojechali do Olsztyna, by nie przegrać i cel osiągnęli. Stara piłkarska prawda mówi o tym, że najważniejsze to mieć "zero z tyłu”, a przód powalczy o punkty. Z tego założenia zdaje się wychodzić sztab szkoleniowy lubelskiego klubu i trzeba przyznać, że są tego owoce. Sam mecz w Olsztynie pięknym widowiskiem nie był, upalna pogoda też nie poprawiała sytuacji, ale Motor grał swoje. Nie pękał przed teoretycznie lepszym, przedstawianym jako kandydat do awansu rywalem. Grał twardo, konsekwentnie i przywiózł do Lublina jakże cenny punkt. W kolejny weekend Motorowcy pauzują, pozostaje ładować akumulatory i trwać w tym rytmie aż do zimy.
Materiał video serwisu olsztyn24.pl
„Wisła pogoniona w Siedlcach”
Wisła Puławy opromieniona zwycięstwem nad Garbarnią udała się do Siedlec na mecz z kolejnym z beniaminków, Pogonią. Dobra atmosfera i wysoki wynik w poprzedniej kolejce przyniosły sporo obaw Grzegorzowi Wędzyńskiemu i jego zespołowi, który chciał się zrehabilitować za wysoką porażkę ze Świtem. Jak pokazało siedleckie boisko, w sobotnie popołudnie ta misja w pełni się gospodarzom udała. Już w dziewiątej minucie w Świętego Mikołaja zabawili się puławscy obrońcy, dając okazję do strzału doświadczonemu Jackowi Kosmalskiemu. Ten nie zwykł mylić się w takich sytuacjach i zapewnił swojemu zespołowi handicap w postaci jednej bramki. Wisła grała nerwowo, ale szukała swoich szans. Przyniosło to skutek w trzydziestej piątej minucie - długą piłkę za plecy obrońców posłał Wiącek, źle lot futbolówki obliczył Marchel, z piłką zabrał się Giza, minął obrońcę i strzelił nie do obrony. Wszystko wracało na właściwe tory. Tak się przynajmniej wydawało, ale już cztery minuty później źle zastawiona pułapka ofsajdowa dała gospodarzom drugiego gola po strzale Marczaka. Kolejny prezent puławianie dali rywalom w ostatniej minucie pierwszej połowy. Rafał Kursa wybija piłkę sprzed Kosmalskiego, po czym powala go na ziemię trzymając za koszulkę. Rzut wolny wykonywał sam poszkodowany, wpisując się jednocześnie na listę strzelców po raz drugi. O drugiej odsłonie można napisać tylko tyle, że się odbyła, choć z kronikarskiego obowiązku należy odnotować czwarte trafienie miejscowych. W ostatniej minucie podstawowego czasu chęć do gry odebrał gościom Dariusz Dziewulski, były napastnik m.in. łukowskich Orląt. – Zostalismy brutalnie sprowadzeni na ziemię – od tych słów rozpoczął na konferencji trener Mariusz Sawa i na tym należy poprzestać. Za tydzień do Poniatowej przyjeżdża Świt Nowy Dwór Mazowiecki, ten sam, który w Siedlcach wygrał w poprzedniej kolejce 3:0. Kolejne stare porzekadło mówi o tym, że "mecz meczowi nierówny”. Niech piłkarze Wisły mają to na uwadze i wyjdą maksymalnie skoncentrowani. Następna "strata" punktów zepchnie ich w dół tabeli, a stamtąd jest wyjątkowo trudno uciec.
Konrad Nowak dwoił się i troił, ale bramki nie strzelił -fot. Mariusz Krysa
do góry strony | powrót