Ławka zrobiła różnicę - relacja z meczu Wisła - Stal
2012-04-18 23:20:30 | autor: KD | źródło: własne / fot. pulawy.naszemiasto.pl | « poprzedni news | następny news » |
Ławka rezerwowych zrobiła różnicę w spotkaniu Wisły Puławy ze Stalą Stalowa Wola. To goście przyjeżdżali do Puław w roli faworyta, ale tuż po meczu mogli być zadowoleni z wywalczenia jednego punktu. Wisła zremisowała z podopiecznymi Mirosława Kality 1:1.
Już w 5. minucie gospodarze mieli wyśmienitą okazję do zdobycia gola. Po podaniu z lewej strony z dziesiątego metra uderzał Piotr Mokiejewski, ale praktycznie trafił w zaskoczonego Bartłomieja Dydo, który instynktownie odbił piłkę. Kolejne minuty to gra głównie w środku pola. Wisła próbowała gry na tradycyjnie osamotnionego w ataku Nowaka, a goście szukali akcji skrzydłami. Wszelkie dośrodkowania padały jednak łupem Nazara Penkowca. W 17. minucie po ładnej trójkowej wymianie podań piłkę z nogi Nowakowi "zdjął" Przemysław Żmuda. Już po kilkunastu sekundach z kontrą wyszli goście. Strzał Radawca z linii pola karnego ofiarnym wślizgiem zablokował jednak Łukasz Misztal. Trzy minuty później idealną okazję do zdobycia gola miał Nowak. Długim podaniem za linię obrony popisał się Misztal, napastnik puławian w sytuacji sam na sam przelobował bramkarza rywali, ale piłka o centymetry minęła lewy słupek bramki Stali. W 38. minucie Nowak miał jeszcze lepszą okazję do zdobycia gola. W polu karnym przewrócony został Piotr Mokiejewski i arbiter bez wahania podyktował jedenastkę. Snajper Wisły przegrał jednak pojedynek z Bartłomiejem Dydo i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Konrad Nowak mógł dziś w pojedynkę rozstrzygnąć losy spotkania, niestety zawiodła skuteczność (fot. Wojciech Antosz - pulawy.naszemiasto.pl)
Osiem minut po wznowieniu gry w drugiej połowie Łukasz Misztal wykonywał rzut wolny tuż przy linii bocznej boiska. Kąśliwe, niskie dośrodkowanie nie zostało przez nikogo przecięte i piłka wpadła do bramki przyjezdnych. Szkoleniowiec Stali Mirosław Kalita natychmiast dokonał roszad w zespole. Boisko opuścili Michał Kachniarz i Daniel Radawiec, a ich miejsce zajęli Krystian Getinger i napastnik Kamil Gęśla. Po kilku kolejnych minutach Kalita wprowadził kolejnego napastnika, byłego zawodnika Janowianki Janów Lubelski - Roberta Widza. To właśnie dwaj wprowadzeni na boisko napastnicy rozegrali akcję, która przyniosła wyrównanie. Widz wpadł w pole karne z prawej strony i wyłożył piłkę Gęśli, któremu nie pozostało nic innego jak skierować ją do siatki. Chwilę wcześniej groźnie głową uderzał inny znany w regionie zawodnik, Wojciech Białek. I te dwa strzały to były jedyne uderzenia w światło bramki oddane przez gości tego wieczoru. Więcej okazji miała Wisła, ale jak głosi stare porzekadło "liczy się to co w siatce", jeden punkt pojechał do Stalowej Woli.
Wisła Puławy 1:1 (0:0) Stal Stalowa Wola
Bramki: Misztal 53 - Gęśla 82
Wisła: Penkowec - Budzyński, Kursa, Jagła, Misztal, Skórnicki, Kycko, Mokiejewski (81 Wójtowicz), Pożak (46 Orzędowski), Wiącek, Nowak
Stal: Dydo - Demusiak (83 Kocój), Czarny, Żmuda, Radawiec (57 Gęśla), Kachniarz (57 Getinger), Białek, Piątkowski (68 Widz), Horajecki, Cebula, Skórski
Żółte kartki: Żmuda, Cebula, Getinger
Widzów: 1000
Powiedzieli po meczu:
Mirosław Kalita (opiekun Stali Stalowa Wola): Przyjechaliśmy wygrać mecz, ale niestety przeciwnik okazał się bardziej zdeterminowany. Wygrał walkę w powietrzu i na ziemi, stworzył sobie więcej sytuacji. Tak na dobrą sprawę my mieliśmy tych sytuacji bardzo malutko albo można powiedzieć, że jedną. Wiedziałem, że Nowak jest bez formu, ale nie wiedziałem, że jest w takim dołku. Obserwowałem go na rozgrzewce i widziałem, że miał problemy z trafieniem w piłkę. Jak podchodził do karnego to jakoś byłem dziwnie spokojny, że nie strzeli i tak się stało. W końcówce rzuciliśmy wszystkie siły do przodu i młody Widz zachował się jak "stary wyga", wyłożył jeszcze piłkę Gęśli i to pozwoliło nam dzisiaj cieszyć się z jednego punktu. Myślę, że zespół gospodarzy z taką grą nie powinien mieć większych problemów z uporaniem się z większością drużyn w drugiej lidze.
Jacek Magnuszewski (trener Wisły Puławy): Niestety muszę powiedzieć, że stara piłkarska prawda sprawdziła się. Jeśli się nie wykorzystuje sytuacji to się nie wygrywa meczu. W pierwszej połowie te sytuacje, które stworzyliśmy, uważam, że jak byśmy wykorzystali dwie to byśmy dowieźli zwycięstwo do końca. Nie udało się. Zdobyliśmy za to bramkę po przerwie i niestety zadecydował jeden błąd w obronie, bo uważam, że graliśmy w obronie solidnie. Przeciwnik nam nie zagrażał, nie oddawał strzałów. Może był więcej w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na sytuacje. Jeden błąd spowodował to, że straciliśmy bramkę i mamy jeden punkt zamiast trzech. Trzeba to uszanować i grać dalej. Teraz mamy ciężki mecz o sześć punktów w Iławie i musimy odbudować formę i jechać tam po zwycięstwo.
Tagi: II liga; Wisła Puławy;
do góry strony | powrót