Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Lubelski Wortal Piłkarski
lubgol.pl powiadom znajomego mapa strony RSS A A A Dziś jest Piątek 15 Listopad 2024
wyniki na żywo zgłoś newsa

Nawigacja

Rozgrywki

Partnerzy

Lubgol - portal piłkarski

Wyszukiwarka

Newsletter

Aktualny sezon

Sezon 2014/2015

11. kolejka III ligi. "Dycha" Tomasovii, minorowe nastroje w Łukowie

2012-10-07 22:48:21 | autor: KK | źródło: własne « poprzedni news | następny news »


Dziewiąte z rzędu, a dziesiąte w całym sezonie zwycięstwo odnieśli piłkarze Tomasovii, pokonując na własnym boisku zajmującą do tej kolejki trzecią pozycję w tabeli Stal Sanok. Tym, który zapisał się w kajeciku sędziego jako zdobywca jedynego gola, był w 64. minucie Jurij Mychalczuk. Tomaszowski klub nadal jako jedyny w lidze jest niepokonany.

Lider tabeli po 9 minutach mógł przegrywać, bo bardzo zaskakującym strzałem z własnej połowy popisał się Ołeksandr Szałamaj, który dostrzegł nieco wysuniętego z bramki Łukasza Bartoszyka. Piłka, na szczęście TKS, trafiła tylko w poprzeczkę. Ważna dla przebiegu meczu była 29. minuta. Na czystą pozycję wychodził Przemysław Wawryca, poza pole karne wybiegł bramkarz Roman Czopko i interweniował niezgodnie z przepisami, bo ręką. Sędzia zawodów pan Piotr Kasperski z Lublina nie miał innego wyjścia, jak ukarać go czerwoną kartką. Na placu gry pojawił się Piotr Krzanowski w miejsce Jakuba Ząbkiewicza, który schodząc do szatni, wykazał się bardzo nieprofesjonalnym i wręcz chamskim zachowaniem, obrażając kibiców gospodarzy, wykrzykując przekleństwa i pokazując im środkowy palec. Najwidoczniej nie wszyscy dorośli do gry w piłkę nożną i do walki na trzecioligowym poziomie, a krnąbrny zawodnik Stali powinien się jeszcze wiele nauczyć. Wydawało się, że Tomasovia zdominuje rywala i jeszcze przed przerwą zdobędzie chociaż jednego gola. Tak się jednak nie stało, pomimo optycznej przewagi i częstszego utrzymywania się przy piłce, kibice - dość licznie tego dnia zgromadzeni - w pierwszej odsłonie bramek nie zobaczyli.

Sanoczanie z racji sytuacji, do jakiej musieli się dopasować od 29. minuty, nastawili się na kontrataki. Nie inaczej było po zmianie stron. Była to ich bardzo groźna broń, bo niekiedy zawodnicy TKS zbyt daleko zagalopowali się pod pole karne Stali i później mieli duże problemy z zatrzymaniem ataków gości. Od 64. minuty miejscowi prowadzili jednak 1:0. Długo wyczekiwania bramka padła łupem wprowadzonego w drugiej połowie Jurija Mychalczuka. Ukrainiec wykorzystał podanie Wawrycy i z kilkunastu metrów nie dał szans bramkarzowi "żółto-niebiesko-białych". Dość niespodziewanie Stal mogła odpowiedzieć golem, bo w 71. minucie z rzutu wolnego piłkę zagrywał Maciej Kuzicki i uczynił to w taki sposób, że Bartoszyk z najwyższym trudem strącił ją na poprzeczkę i po chwili przyjezdni wykonywali rzut rożny. Rozmiary zwycięstwa mogły być bardziej okazałe, bowiem w 81. minucie Patryk Nowosad został w polu karnym sfaulowany przez Kamila Kruszyńskiego i arbiter nie zawahał się wskazać na jedenasty metr. Patryk Słotwiński w roli wykonawcy rzutu karnego spisał się fatalnie, gdyż w parze z siłą uderzenia nie poszła precyzja, co spowodowało, że piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Stal Sanok w końcówce straciła nie gola, ale kolejnego zawodnika. W 86. minucie za faul bez piłki z boiska został wyrzucony Piotr Łuczka. Tomasovia po dzisiejszym zwycięstwie powiększyła przewagę nad Stalą Sanok do dziewięciu punktów.

Podopiecznych trenera Ryszarda Federkiewicza w tabeli wyprzedziła Avia Świdnik. Stało się to za sprawą zwycięstwa 4:1 nad Lublinianką-Wieniawą Lublin. Na prowadzenie jako pierwsi wyszli lublinianie po tym, jak w 12. minucie Łukasz Gieresz odbił przed siebie piłkę uderzoną przez Łukasza Grombę, a czyhający w polu karnym Rafał Krupski nie miał najmniejszych kłopotów z wpakowaniem piłki do siatki. Beniaminek trzecioligowych rozgrywek szybko mógł wyjść na dwubramkowe prowadzenie, jednakże w 20. minucie Grombie zabrakło nieco precyzji. Widząc to, co się dzieje na boisku, trener Avii Tadeusz Łapa wpuścił na boisko Łukasza Mitaszkę i Łukasza Gizę w miejsce słabo spisujących się Michała Jeleniewskiego i Daniela Szewca. Był to strzał w dziesiątkę, bo w zaledwie cztery minuty "Gizmen" wyprowadził świdniczan na prowadzenie, strzelając bramki w 35. (z rzutu karnego) i 39. minucie. Od 65. minuty ekipa trenera Marka Sadowskiego musiała sobie radzić bez Kamila Witkowskiego, który "zarobił" drugą żółtą kartkę za bezsensowne kopnięcie piłki po gwizdku. Avia przypieczętowała zwycięstwo golami w 76. minucie Michała Sadło i w 80. minucie Bartłomieja Mazurka, ale i ona nie dokończyła tego spotkania w komplecie. Już w doliczonym czasie gry Stefan Kucharzewski obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo chwilę później Mariusz Śledź z Białej Podlaskiej zakończył zawody.

29. minuta meczu Tomasovia - Stal Sanok. Roman Czopko za zagranie ręką poza polem karnym, ogląda czerwoną kartkę.

Efekt nowej miotły nie sprawdza się w Łukowie. Z Mielca podopieczni trenera Pawła Gruli wrócili z bagażem siedmiu goli i odnotowali szóstą z rzędu porażkę na trzecioligowym froncie. Odkąd na ławce trenerskiej zasiadł 28-letni Grula, Orlęta w dwóch meczach straciły jedenaście bramek i dwukrotnie piłkarze tej drużyny otrzymywali czerwone kartki. W pojedynku z Unią Nowa Sarzyna już w 15. minucie przedwcześnie boisko opuścił Norbert Osial, a w spotkaniu ze Stalą Mielec w 25. minucie Paweł Szlaski został ukarany czerwoną kartkę, z czym nie mógł się do końca pogodzić. Dyskusje z arbitrem na nic się zdały, zawodnik zwlekał z zejściem z boiska, okazując swoje niezadowolenie z tej decyzji. Już wtedy łukowianie przegrywali 0:1, a zaraz po dotkliwej karze dla Szlaskiego, Damian Skiba pewnie wykorzystał rzut karny i w 29. minucie było już 0:2. Utraconych goli uzbierało się w sumie siedem, co obrazuje przepaść dzielącą drugą drużynę w tabeli z ekipą plasującą się na przedostatnim, piętnastym miejscu.

Orlęta, te z Radzynia Podlaskiego, również plasują się w strefie spadkowej. Co prawda nawet w przypadku wygranej nad Karpatami Krosno i tak by się z niej nie wyrwały, niemniej jednak w Radzyniu bardzo liczono w tej kolejce na wiktorię. Skończyło się na porażce 1:2, a całe spotkanie rozpoczęło się dla "biało-zielonych" w najgorszy z możliwych sposobów, mianowicie od utraty gola. Do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Stężałę trafił Marcin Włodarski. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby nie czerwona kartka dla Patryka Szymali. Do tego momentu było 1:1 po trafieniu Wojciecha Hołoweńki w 18. minucie, zatem priorytetem dla Sławomira Adamusa i jego drużyny było to, żeby dowieźć do końca chociaż jeden punkt. Tak się nie stało, bo Karpaty zdobyły w 85. minucie decydującego gola, autorstwa ponownie Włodarskiego, ale w pełni na niego zasłużyły. Drużyna z Podkarpacia dominowała w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła i po końcowym gwizdku obserwatorzy tego meczu zgodnie twierdzili, że Karpaty wywiozły z ul. Warszawskiej zasłużone trzy punkty. - Pracuję tu dopiero od dwóch tygodni, poznaję pewne zasady i coś im dzisiaj w szatni powiedziałem. Zresztą, nie boję się tego powiedzieć głośno tutaj – niektórzy powinni dopłacić, że są w tej drużynie i w tym klubie. Naprawdę się tych słów nie boję – najpierw usłyszeli to ode mnie, później przeczytają sobie w prasie. Taka jest moja ocena - nie szczędził słów krytyki w kierunku swoich podopiecznych na łamach "Wspólnoty" trener Adamus.

Nieco oddechu złapała Chełmianka Chełm po wygranej nad ostatnią w tabeli Stalą Kraśnik 3:1. Przed tygodniem ekipa trenera Artura Bożyka przegrała na własnym placu z Tomasovią 1:4, a dodatkowo szkoleniowiec miejscowych został odesłany na trybuny. Takich sytuacji nie było już na stadionie w Kraśniku, gdzie do przerwy Chełmianka prowadziła 2:0. Przewaga gości nie podlegała dyskusji, ale po piętnastominutowej przerwie nie było już tak różowo. Stal zaczęła coraz śmielej sobie poczynać i pomimo kilku okazji na zdobycie bramki, udało się ustrzelić kontaktowego gola dopiero po rzucie karnym. W 70. minucie pewnie do piłki podszedł Damian Rusiecki i wlał nieco nadziei w serca nielicznie zgromadzonych sympatyków kraśnickiego klubu. Dwanaście minut później było jednak już "pozamiatane", bo na 3:1 podwyższył Kazimierz Bala, pozbawiając rywali szans na zainkasowanie choćby jednego "oczka".

Nietęgą minę miał trener Marek Sadowski podczas meczu jego podopiecznych z Avią Świdnik. Lublinianka-Wieniawa doznała w Poniatowej siódmej porazki w tym sezonie.

Podział punktów nastąpił w Białej Podlaskiej, gdzie Podlasie bezbramkowo zremisowało z Czarnymi Jasło. W 15. minucie bohatersko z opresji wyszedł Adam Wasiluk, broniąc rzut karny wykonywany przez... bramkarza Czarnych, Sławomira Kwieka. Tym samym golkiper bialczan ugasił ogień, który sam wzniecił, bo minutę wcześniej sfaulował w polu karnym Grzegorza Munię, za co został ukarany żółtym kartonikiem. To, że fortuna kołem się toczy, pokazała 23. minuta, gdy z boiska został usunięty Artur Wierdak z ekipy gości. Tuż przed przerwą Tomasz Gawroński zmarnował prawdopodobnie najlepszą okazję w tym meczu do ustrzelenia gola, ale w sytuacji "sam na sam" z golkiperem Czarnych, trafił wprost w niego. Druga połowa bardzo rozczarowała i pomimo gry w przewadze przez ponad godzinę, Podlasie ani razu nie "użądliło" gości z Jasła.




Komentarze

ja2012-10-08 09:35:46
Tomasovia ma dziewięć pkt przewagi na Stalą Sanok. 31-22=9



do góry strony | powrót
Lubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarskiLubgol - portal piłkarski