13. kolejka III ligi. Snajper Ptaszyński, czerwony mecz w Tomaszowie
2012-10-21 21:45:21 | autor: Caro | źródło: własne/ fot. Kamil Kmieć | « poprzedni news | następny news » |
Jednostronne derby w Radzyniu, trzy czerwone kartki w Tomaszowie Lubelskim i niespodziewanie wysoka porażka Avii Świdnik w konfrontacji przeciwko Orłowi Przeworsk – to naszym zdaniem trzy najważniejsze wydarzenia zakończonej, trzynastej serii gier na trzecim froncie.
Derbowa potyczka dwóch rywali zza miedzy, czyli Orląt Radzyń przeciwko Orlętom z Łukowa w swojej długoletniej historii już dawno nie miała tak jednostronnego przebiegu. „Biało-zieloni” nadawali ton grze przez 90. minut i w pełni zasłużenie sięgnęli po trzy punkty. Gospodarze w sobotnie popołudnie wybiegli na murawę niezwykle zmotywowaniu i rozstrzygnęli losy rywalizacji już w pierwszej odsłonie. Jako pierwszy do siatki gości trafił w 32. minucie Dariusz Ptaszyński. Nominalny defensywny pomocnik dopiero po raz trzeci w tej rundzie wybiegł w podstawowym składzie radzynian i to nie na swojej optymalnej pozycji. Trener Sławomir Adamus ustawił go bowiem w ataku, lecz trzeba przyznać, iż szkoleniowiec miejscowych „miał nosa”. Ptaszyński dynamicznie wbiegł w pole karne i z kilkunastu metrów strzelił w samo „okienko” bramki strzeżonej przez Włodzimierza Lisiewicza. Tuż przed przerwą gości skarcił Adrian Zarzecki, popisując się celnym strzałem głową w długi róg. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Radzyńskie Orlęta kontrolowały przebieg boiskowych wydarzeń, zaś Orlęta z Łukowa nie były w stanie poważnie zagrozić bramce Stężały. Dla gospodarzy była to dopiero druga wygrana jesienią, lecz trzeba jasno przyznać – gdyby podopieczni Sławomira Adamusa w sobotę nie zwyciężyli, to wypadałoby im się po prostu zapaść pod ziemię. Tak słabo dysponowanego rywala, jakim były łukowskie Orlęta trzeba po prostu skarcić.
Mecz przeciwko Orłowi Przeworsk był swoistą lekcją pokory dla graczy Avii Świdnik. Po sześciu meczach bez przegranej, podopieczni Tadeusza Łapy przegrali w Poniatowej (tam swoje mecze w tym sezonie rozgrywa Avia) z beniaminkiem trzeciej ligi aż 0:5! Świdniczanie rozegrali w sobotę najsłabsze zawody w rundzie jesiennej i co najbardziej zastanawia – nie byli w stanie zagrozić bramce rywala. Worek z bramkami rozwiązał Taras Mazur w 52. minucie. Strzelaninę zakończył zaś Mateusz Kocur. Drużynie grającej o najwyższe cele nie wypada po prostu prezentować się tak słabo. Stracić pięć goli w 45. minut to nie lada sztuka.
Wzrost formy w ostatnich kolejkach prezentują zawodnicy Podlasia Biała Podlaska. Remis w sobotę z Polonią Przemyśl był piątym, nieprzegranym meczem pod rząd w wykonaniu bialczan. Najwidoczniej przebudowany nieco latem zespół potrzebował nieco czasu na zgranie. Pod koniec rundy Podlasie wyraźnie odzyskało wigor, dzięki czemu podopieczni Władimira Geworkjana oddalili się nieco od strefy spadkowej.
Po raz kolejny – gol stracony w końcówce i porażka. Taki scenariusz w meczach Chełmianki staje się już normalnością. Mecz przeciwko Stali Sanok był kolejnym dowodem na to, że podopieczni Artura Bożyka w decydujących, końcowych minutach spotkania, nie potrafią dodatkowo się zmotywować i dowieźć korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka. W starciu z sanoczanami pechowa dla chełmian okazała się 85. minuta. Wtedy to faulu na jednym z graczy gości dopatrzył się arbiter i podyktował „jedenastkę” dla przyjezdnych. Jej pewnym egzekutorem okazał się Damian Niemczyk. Wielu kibiców z Chełma twierdziło, iż rzut karny był mocno dyskusyjny, nie mniej jednak w perspektywie całego meczu Stal odniosła zasłużone zwycięstwo.
Chełmianka znów przegrała w końcowym fragmencie meczu - fot. Dariusz Palica
Kolejne ciosy od rywala przyjęła Stal Kraśnik. Podopieczni Krzysztofa Wierzbickiego ulegli na własnym stadionie Karpatom Krosno 0:5. Mając jednak młody, nieprzygotowany do gry na trzecim froncie skład oraz „dziurawą” obronę trudno o lepsze wyniki.
„Przepraszam was za ten mecz” – powiedział po meczu w kierunku kilku kibiców Tomasovii trener Bohdan Bławacki. Jego podopieczni w niedzielne, słoneczne popołudnie rozegrali najgorsze zawody w rundzie jesiennej i w dość szczęśliwych okolicznościach pokonali Lubliniankę-Wieniawę 1:0. „Niebiesko-białych” dopadł wyraźny regres formy. W niedzielę tomaszowianom nie wychodziło dosłownie nic. Szkoleniowiec gospodarzy robił, co mógł. Szybko przeprowadził trzy zmiany, ale i nowi zawodnicy nie wnieśli polotu w grę Tomasovii. Jedyna bramka padła po precyzyjnie wykonanym rzucie karnym przez Marcina Żurawskiego w 78. minucie. Zdaniem graczy gości i trenera Sadowskiego „jedenastka” gospodarzom nie należała się. – Moi zawodnicy mówili, że faul był przed polem karnym. Proszę pójść na boisko i zobaczyć, gdzie są ślady interwencji – mówi opiekun Lublinianki. Przyjezdni kończyli mecz w ósemkę, ponieważ najpierw czerwoną kartkę za faul obejrzał Piotr Styżej. Później drugie żółte, a w konsekwencji czerwone kartki obejrzeli jeszcze Matheo i Adrian Ręba. – Co do kartki Matheo, to ciężki mi cokolwiek powiedzieć. Widziałem, że wdał się w dyskusję z sędzią, ale dziwi mnie, iż właśnie za to, otrzymał kartkę, skoro nie umie mówić po polsku – twierdzi Marek Sadowski.
Sędzia Łukasz Strzępek nie miał litości dla graczy Lublinianki-Wieniawy. Arbiter z Rzeszowa pokazał w niedzielę aż trzy czerwone kartki piłkarzom trenera Marka Sadowskiego. Fot. Kamil Kmieć.
Na trzy „oczka” odskoczyła od Stali Mielec drużyna Tomasovii. O jedną pozycję spadek zanotowała Avia Świdnik. Poza tym w tabeli kosmetyczne zmiany. W dole stawki nadal Stal Kraśnik, Orlęta Łuków, Orlęta Radzyń i Chełmianka. Do końca rundy jesiennej już tylko dwie kolejki.
Komentarze
Garaviknsky | 2012-10-21 22:26:17 |
---|---|
kaban znowu skręcił kolejny zespół. Nie mogę, sprawdzić go |
do góry strony | powrót